czwartek, 23 stycznia 2014

Różdżkę to ja mam, tylko nie wiem czy ona w czymś pomoże...

Chapter twelve cz.II
Ruth

-Oj, zamknij się już.-Objął mnie ramieniem i wspólnie ruszyliśmy w stronę samochodu....

-Harry oddaj mi ten telefon!-wrzeszczałam goniąc chłopaka dookoła domu. Biegaliśmy jak małe dzieci, za słodyczami. Wydawało się to aż głupie, traciłam więcej siły przez ciągły śmiech nie mogłam go powstrzymać. Chłopak wydawał się być zadowolony z zaistniałej sytuacji, co po chwile wybuchał gromkim śmiechem lustrując mnie od stóp do głów, moja twarz wyrażała mnóstwo emocji jednocześnie raz sie śmiałam a zaraz po dyszałam ze zmęczenia, to musiało wyglądać komicznie. Nagle poczułam krople spadające z nieba,  a po chwili oboje byliśmy cali mokrzy, nie przestając sie gonić.
-Gdzie masz ten telefon, on nie może być mokry idioto!- Przycisnełam go do ściany, szukając po kieszeniach jego spodni, koszuli, marynarki.
-Nie lubię kiedy dziewczyna nade mną góruję.- Uśmiechną sie zawadiacko.
- Co masz na myśli?! Do cholery oddaj telefon.- Znowu górę poniosły emocje, jestem nadpobudliwa i dobrze o tym wiem ale trudno jest to opanować. Moje delikatne różowe policzki przybrały postać czerwonych ze złości, a usta zacisnęły sie w wąską linie, założyłam ręcę na piersi i odwróciłam sie do niego tyłem udając obrażoną. Niespodziewanie moje ciało uniosło się ponad ziemie, a umięśnione ramiona objęły moją sylwetkę.
-Harry! Puść mnie!- Jego niezmiernie umięśnione ręce, nie odpuszczały, trwały w żelaznym uścisku. Widziałam jak sie uśmiecha pod nosem, a na jego policzkach zagościły małe dołeczki, uśmiechnęłam sie mimowolnie. Triumfował. Kiedy zobaczyłam w którą stronę zmierzamy zaczęłam się wydzierać, wiercić strając sie uciec, spokojnie ludzie mogli pomyśleć że ktoś mnie morduje. Bezpretensjonalnie wrzucił mnie do stawu, a sam pozostał na brzegu jedynie przyglądając sie moim zmaganiom z żywiołem. Przeklnęłam kilka razy pod nosem, ocerając twarz z wody. Noc była wyjątkowo ciepła, lecz styczność z lodowatą wodą wywołała na moim ciele gęsią skórkę, mimo iż już wcześniej byłam mokra. Spojrzałam na chłopaka piorunującym wzrokiem, jednak jego idealne kości policzkowe, usta, oczy w świetle księżyca i kroplach deszczu wyglądały jeszcze lepiej przez co zapomniałam co miała zrobić.
-Mówiłem że nie lubię jak dziewczyna jest nade mną, wolę kiedy jest pode mną.
-Jesteś obrzydliwy.- Wynurzyłam sie z wody, nie zwracając uwagi na Styles'a. Wkroczyłam do drewnianego domku, zostawiając za sobą kałże wody. Weszłam do łazienki, wszystkie ubrania pozostawiając na ciepłych karorywerach, po czym zrobiłam sobie gorącą kąpiel by sie rozgrzać. Kiedy leżałam wygodnie w wannie po brzegach wypełnioną pianą, uświadomiłam sobie że nie mam tu ręcznika a tym bardziej piżdżamy .
-Harry..?-Zawołałam niepewnie. Zaczęłam bardziej opatulać sie białą pianą, by mieć pewność że niczego nie widać prócz mojej twarzy i ramion. Zza drzwi dobiegało ciche pukanie, szybkim ruchem ręki przekręciłam zamek w drzwiach by loczek mógł wejść i ponownie powróciłem do swojej poprzedniej pozycji.
-Nie kuś.- Usłyszałam ciche jęknięcie chłopaka
-Cóż chętnie popatrzę jak się męczysz. Daj mi ręcznik.-Oznajmiłam. Harry zwinnie obrócił sie tyłem i zaczą przeszukiwać ciemno szarą szafkę, wyciągnął z niej podłóżny zielony ręcznik i położył go na kamiennej półce. Łazienka była bardzo nowoczesna jak na taki domek w odcieniach zieleni czerni i szarości, dobrze oświetlna wraz z ogromną wanną. Zauważyłam że od dłuższego czasu Harry przygląda sie mojej osobie.
-Możesz już wyjść.- Zwróciłam sie w stronę chłopaka
-Mogę ale nie muszę, podoba mi sie tu.
-Nie wątpię. Wyjdź.- Wysyczałam przez zęby.
-Spokojnie, nie denerwuj się. Wiem że dużo dziś przeszłaś.-Uklękną przed wanną przyglądając sie mojej twarzy.-Ale pamiętaj że jesteś dla mnie ważna, nie udawaj twardej, jesteś tu tylko ze mną.-Ujął moją dłoń i lekko ją musnął, po czym wyszedł. Ponownie w łazience zapanowała głucha cisza, której osobiście nie darzę sympatią. Zacisnęłam dłonie w pięści i zanurzyłam się cała pod wodę, nie otwierając oczu. W głowie miałam miliony myśli, wydarzenia z dzisiejszego ranka powróciły z podwójną siłą, zaczęłam wszystko na spokojnie analizować. Leżałam starając się uspokoić, zastanowić się nad swoim życiem nad tym co z nim robię. Nie byłam w stanie się powstrzymać, musiałam się odstresować, wyżyć. Zaczęłam krzyczeć, walić po wannie pięściami bijąc się z własnymi myślami. Zaczęło mi się robić słabo, bez zastanowienia wynurzyłam się z wody dusząc przy tym jak stary pies. Łapałam jak największą ilość powietrza by zaspokoić pragnienie po czym mój oddech lekko się uspokoił a bicie serca wróciło do normy.
-Aa!-Pisnęłam.
-Nie patrzę spokojnie, przyniosłem ci tylko mój t-schirt.- Uspokoił mnie, kładąc zaraz obok ręcznika bluzkę. Chwilę jeszcze odpoczywałam napawając się chwilą spokoju, a następnie wysuszyłam włosy i ubrałam ciemno fioletową koszulkę i bieliznę. Bez zastanowienia skierowałam sie na poddasze, gdzie jak sie domyślałam znajdowała się sypialnia. Weszłam do pokoju z pięknym łóżkiem znajdującym sie na środku pomieszczenia, gdzie drewniane belki były pomalowane na kolor biały a meble były ze starego drewna, na ścianach były stare głównie czarno białe co najbardziej zwróciło moją uwagę. Moje poskładane w kostkę ubrania położyłam na szafce, a torebkę zaraz obok łóżka. Podbiegłam do przeciwległej ściany i zaczęłam przyglądać sie fotografiom, większość dotyczyła rodziny chłopaka, a na kolejnych znów znajdowali sie oni, cały zespół jak i fanki. To było piękne, osobiście nie jestem sentymentalna ale kiedy zobaczyłam jak Harry'emu zależy zatęskniłam za rodziną, za Nicole, za rodzicami i za Liam'em także. Delikatnie muskałam palcami ramy zdjęć, wspominając to czego od dawna nie pamiętam. Usiadłam na miękkim materacu i ułożyłam się kładąc głowę na błękitnej poduszce. 
-Już jestem.-Usłyszałam chrapliwy głos, z drugiego końca pokoju. Ujrzałam chłopaka w samych bokserkach, bardzo opinających jego męskość. Lekko sie speszyłam wręcz zarumieniłam, niestety mimo moim staraniom chłopak to zauważył i ponownie zaczął sie śmiać. 
-Mogę spać na dole jak chcesz.
-Nie, nie zostań. To twoje łóżko.-Uśmiechnęłam sie lekko.-Ale dopóki nie oddasz mi telefonu, będziesz spał na podłodze.
-Pod twoją poduszką.- Podszedł do łóżka i wręcz sie na nie rzucił. Wyjęłam telefon, a na ekranie widniało trzynaście nieodebranych połączeń od Liam'a. Pewnie sie martwi, gdzie jestem jak zawsze z resztą. Nie zdziwiła mnie taka ilość połączeń, w moim świecie to zupełnie normalne.
-Harry, zadzwoń do mojego brata i powiedz że tu zostajemy, nie chce potem sie z nim kłócić.-Oznajmiłam i schowałam swój już wyładowany telefon do torebki.Słyszałam tylko dźwięk dobiegający z telefonu Harry'ego, sądzę że nie mógł sie dodzwonić. Chwile po słyszałam jak rozmawia już z Liam'em. Niecierpliwiłam się kiedy rozmowa sie przedłużała, tym bardziej że chłopak wydawał sie zdenerwowany, lecz po chwili zakończył rozmowę i ułożył sie na puchowej poduszce gasząc przy tym jedyną lampkę która oświetlała pokój. Poszłam w jego ślady, sądząc po jego zachowaniu Liam za pewne sie zgodził. Obróciłam sie w stronę chłopaka przyglądając sie jego przymkniętym powiekom, a jego lekko rozchylone usta wydawały się wręcz idealne..
-Nie patrz tak na mnie.- Moje rozmyślenia  przerwał cichy głos od strony chłopaka. Skrępowana odwróciłam się, czułam że aż policzki mi sie rumienią drugi raz w tym dniu, co ten chłopak ze mną robi. 


Harry
Otworzyłem niepewnie oczy, rozglądając się po całym pokoju przeciągając się przy tym. Dopiero teraz zauważyłem dziewczynę przylegającą do mojego ciała. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Pocałowałem ją w czoło i lekko odciągnąłem na drugą stronę łóżka. Cicho się podniosłem i wyszedłem z pokoju, kierując się do kuchni. Dookoła panowała cisza słychać było jedynie świegotanie ptaków. Ubrałem sprawnie dres i zabrałem się za robienie śniadania. Szybko mogłem się domyślić że lodówka świeci pustkami, więc bez zastanowienia wsiadłem w samochód i pojechałem do najbliższego sklepu. Kiedy widzę jak bardzo Ruth stara się wszystkiemu zaprzeczyć, wszystko zwalczyć sama bez pomocy kogokolwiek, kiedy męczy się ze swoimi uczuciami tylko po to by udawać twardą, serce mi pęka. Nie mogę znieść faktu że nie chce nikogo do siebie dopuścić, nawet mnie. Tak młoda dziewczyna, tak dużo przeszła a mi tak bardzo na niej zależy a nie mogę nic zrobić by jej życie wyglądało tak jak kiedyś. Zaparkowałem przy pobliskim sklepie i jak najszybciej kupiłem wszystkie potrzebne produkty. W drogę powrotną cały czas miałem obraz Ruth, nie tej przygnębionej, smutnej ale tej wesołej, szczęśliwej. I właśnie taką chciałem ją widzieć na co dzień, pragnę tylko by była szczęśliwa. Wszedłem do domu, jedynie ściągając buty i narzuconą kurtkę po czym zabrałem się za przygotowanie idealnego śniadania.
Wziąłem tacke z jedzeniem i wszedłem po prostych schodach do sypialni. Ruth leżała przewrócona na bok z głową w stronę okna.
-Wstawaj, Ruth...- Lekko nią potrząsnąłem, jednak nawet nie drgnęła. Zaśmiałem się i ponownie próbując ją obudzić szarpałem za jej delikatne ciało.
-Co ty do cholery jasnej sobie wyobrażasz?!-Wymruczała, z zamkniętymi oczami. Ponownie się zaśmiałem i zacząłem ją gilgotać. Wyrywała się i śmiała jednoczenie przewracając się z jednej strony na drugą. W końcu usiadła po turecku, a ja wręczyłem jej śniadanie.
-Zrobiłeś śniadanie...? Dla mnie?- Dziewczyna wręcz oniemiała, w zasadzie nie wiem co ją bardziej zdziwiło że to ja je zrobiłem, czy że dla niej je zrobiłem.
-Tak, coś w tym dziwnego? Twoje ulubione croissanty z czekoladą, owoce z jogurtem bez cukru, sok wyciskany z pomarańczy i kawa bez tłuszczowa z dwiema łyżeczkami cukru.....
-Skąd wiesz co lubię jeść?
-Ma się ten urok osobisty.-Szeroko się uśmiechnąłem, a Ruth jednie prychnęła pod nosem.
-Pospiesz się bo obiecałem Liam'owi że będziemy o 11 A.M, a to za godzinę. Usiadłem na skraju łóżka, wciągając na siebie obcisłe czarne spodnie i luźną szarą koszulkę.
-Ty nie jesz?..-Usłyszałem za sobą zaspany jeszcze głos Ruth.
-Już jadłem.

***
-Nie drzyj się na mnie!
-Jak mogłeś zgubić ten zakręt! Harry, Liam nas zabije jak się spóźnimy, a mamy dokładnie minutę na dojechanie a jesteśmy w dupie, no chyba że masz swoją magiczną różdżkę.!
-Różdżkę to ja mam, tylko nie wiem czy ona w czymś pomoże.
-Ugh, Harry!
-To przez ciebie gdybyś mi tych zdjęć teraz nie pokazywała, jechałbym jak trzeba!
-Oczywiście teraz to wszystko moja wina!- Widziałem jak bardzo jest wściekła, wściekła na mnie. Wiem że Liam będzie zły, bo mu obiecałem że przyjedziemy wcześniej a tym bardziej że Niall i Ruth lecą na to wesel. Sięgnąłem po nawigacje, to schowka i sprawnie ją uruchomiłem wprowadzając adres naszego domu.
-I nie można było tak od razu?!
-Dobra oddychaj, bo zaraz osobiście ci przywalę.- Zdenerwowany trzymałem, wręcz ściskałem kierownicę. Uwielbiam tę dziewczyną, ale na prawdę czasem ciężko jest się z nią porozumieć. Długo pomiędzy nami trwała cisza, jedynie w tle leciała muzyka.
-Dziękuje Harry....
-Za co? Za śniadanie czy za wynalezienie nawigacji?-Zapytałem ironicznie.
-Za wszystko, za to co dla mnie robisz, nawet za to że potrafisz mnie uciszyć.- Umilkła. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało, przez co zapomniałem spojrzeć na drogę.
-Hamuj!- Gwałtownie wcisnąłem pedał. Na szczęście zachamowałem wystarczająco wcześnie aby nie przejechać starszej pani. Jednak ona wydawała się być bardzo zdenerwowana.
-Dlaczego ona sie tak na mnie gapi?- Zapytałem jakby sam siebie.
-Spokojnie, może sie jej spodobałeś.- Ruth zaczęła się śmiać, co nie umkło uwadze starszej pani. Wzięła zamach i uderzyła z całej siły w maskę samochodu, po czym jakby nigdy nic odeszła wraz ze swoim pieskiem. Słyszałem tylko śmiech dziewczyny która ledwo łapała powietrze, aż sam zacząłem sie śmiać pomijając wgniecenie dosyć spore na masce. Reszta drogi minęła spokojnje. Po pół godzinie jazdy dotarliśmy do domu, wręcz wbiegając do salonu i dysząc przy tym niezmiernie.
-Pół godziny spóźnienia.
-Oj bo ty jesteś taki punktualny. Kiedyś miałeś przyjechać o czternastej przed trasą koncertową a spóźniłeś się o jakieś dwa lata, więc mi tego nie wypominaj Li.-Widać było że te słowa dużo kosztowały Ruth, szybko opuściła pokój witając sie jedynie z Niall'em. Na sofie tyłem do mnie siedziała jakaś dziewczyna, nie widziałem jej twarzy więc ciężko było stwierdzić kto to. Po chwili nieśmiało sie odwróciła, a na mojej twarzy zagościł uśmiech zmieszany z zaskoczeniem.
-Cara!

Ruth
Kierowałam sie na piętro, w stronę swojego pokoju. Musiałam sie szybko spakować, umyć ogólnie przygotować by nie wyglądać jak lump z pod supermarketu. Wbiegłam do sypialni rzucając torby z ubraniami i torebkę w kąt niedaleko łóżka, zasunęłam zasłony i zamarłam.
-Aaaaaa!! Chcesz żebym na zawał tu padła?!
-Myślałem że sie ucieszysz kiedy mnie zobaczysz...
-Jack, bardzo sie cieszę, ale mnie wystraszyłeś.- Uśmiechnęłam się lekko.- Niestety chyba nie pogadamy za długo, musze sie pakować.
- Tak, Niall mi wspominał. Szkoda bo myślałem że zabiorę cie do Nowego Yorku, cały czas mamy wakacje.
- Za tydzień mam czas, a póki co pomóż mi sie pakować.- Chwyciłam go za rękę ciągnąc do garderoby. Pokazałam mu sukienkę wraz z butami i to jak sie prezentowałam w wybranej kreacji. Cieszyłam się niezmiernie że znowu go zobaczyłam, znowu miałam go blisko przy sobie mojego prawdziwego przyjaciela. Doskonale mnie znał, mogłam mu wszystko powiedzieć, nawet to czego sie wstydzę. Był niesamowity. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i te troche mniej potrzebne, a moja torba była możliwie wypchana.
- Na ile ty tam jedziesz? Na miesiąc?- Usłyszałam za sobą dławiącego sie ze śmiechu Jake.
- Na tydzień dokładnie. Zniesiesz tą torbę na dół?- Zapytałam grzecznie. Jake szybko chwycił za bagaż i wyszedł za drzwi. Nie miałam wiele czasu na przygotowanie sie do wyjścia. Zdążyłam wziąść szybki prysznic, wcisnąć na siebie szorty, białą bokserke i czarną skórzaną kurtkę. Usta musnęłam czerwoną pomadką, założyłam złoty naszyjnik i czerwone szpilki, a włosy rozpuściłam. Zgarnęliśmy torebkę z brzegu łóżka i pobiegłam na dół. Wszyscy już czekali na  dole żeby sie pożegnać, jakbyśmy mieli już nie wrócić. Mimowolnie sie uśmiechnęłam, to miłe że będą tęsknić mimo że to tylko krótki okres czasu na osobności. Przytuliłam każdego z osobna, sprawnie omijając przy tym Zayn'a i jego narzeczoną, a na koniec zostawiłam Harry'ego. Za nim chyba najbardziej będę tęsknić. Ku mojemu zdziwieniu do jego ramienia przytulone stała nieznajoma mi dziewczyna, ale tak jakbym ją już kiedyś widziałam.
-Hej, Jestem Cara a ty za pewne Ruth.
-Taa. Hej a jesteś tu ponieważ....?- Kiedy widziałam jak tuliła ramie chłopaka, mój mózg sie gotował. Mimo że jest tylko dobrym kolegą, to byłam cholernie zazdrosna. Co w zasadzie w moim wypadku jest normalne.
- Właśnie przyleciałam z Australii, więcod razu przyszłam do Harry'ego. Przyjaźnimy sie.- Oznajmiła bardzo miłym tonem. Wydawała sie być bardzo miła, oczywiście kojarzyłam ją z mediów ale w rzeczywistości jest jeszcze ładniejsza. Moja zazdrość opadła i lekko sie uspokoiłam.
-Miło cie poznać. Przy okazji masz świetne szpilki od Loubotin'a.
- Skąd wiedziałaś? Dziękuje, ty również. Jak sądzę z edycji limitowanej Karl'a Lagerfeld'a.- Uśmiechnęłam sie łagodnie i jeszcze raz wszystkich pożegnałam. Razem z Niall'em wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko Heathrow. Telefon charakterystycznie zawibrował w mojej kieszeni. 

             Hey, tęskniłaś za mną
            Mam nadzieje że tak, bo już
            niedługo sie spotkamy. A każdy
         kto stanie mi na drodze zostanie
       zniszczony tak jak ty..... Pamiętasz 
      moją zasadę? Przyjaciół miej blisko, wrogów jeszcze bliżej. 
        
                                    -buziaczki Emily


_____________________________________________
przepraszam że tak późno, tylko tyle powiem bo zawaliłam i to strasznie...
i tak was kocham <3
rozdział średni, ale starałam się napisać żebyście miały co poczytać :*
 
Alicee