Harry
- Mogę?- Zapytałem. Nie byłem pewny tego co robię, wiem że była w złym stanie, a ja nie potrafiłem temu zaradzić. Byłem takim głupcem że nie powiedziałem jej tego wcześniej, ale wiedziałam że mnie wyśmieje, wiedziałem że zaprzeczy i wiedziałem że nie będzie w stanie się przyznać że czuje coś do Malika. A ja nie zniósłbym faktu że to on zajął miejsce w jej sercu. Wszedłem do pokoju gdzie unosił się dym papierosowy, było duszno wręcz nieprzyjemnie. Podszedłem do okna, uchylając ja na oścież tak jak dwa kolejne.
- Co ty robisz?!-Wykrzyczała gwałtownie podnosząc się z miejsca spoczynku. Widziałem ze płakała, jej tusz do rzęs spływał po policzkach, a smutek wymalowany na jej twarzy pogłębiał moje dotychczasowe przygnębienie. Nie potrafiłem na nią patrzeć kiedy jest w takim stanie, w oczach nagle zbierały mi się łzy, przez co mocno zaciskałem zęby żeby nie ujawnić swoich uczyć.
- A chcesz się tu udusić?!
- Wolę się udusić niż patrzeć na tych ludzi.-Jej słowa wywołały na mojej skórze gęsią skórkę, widziałem jak jej oczy ponownie się zaszkliły przy wypowiedzeniu słowa "tych ludzi". To wszystko ją przerosło, te wydarzenia doprowadziły ją na skraj załamania, a to wszystko przez tego gnoja któremu teraz najchętniej zmiażdżyłbym czaszkę. Przyjaciel przyjacielem, drań draniem. Zbliżyłem się powoli do dziewczyny, żeby jej nie wystraszyć. Dobrze wiedziałam że czuje się zraniona i tylko skrywa to co czuje. Chwyciłem jej dłoń, delikatnie kładąc na mojej. Poczułem przyjemny dreszcz, pod wpływem jej dotyku, moje ręce zaczęły się pocić zupełnie z niewiadomej mi przyczyny a oczy przybrały postać skaczących iskierek.
-Nie dotykaj mnie!- Oddaliła się w tył o kilka kroków, ja przybliżyłem się o kolejne i ponownie chwyciłem ją za dłonie.- Słyszysz! Nie dotykaj mnie!- Nie odpuszczałem, przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w pasie. Jej pięści kolejno zaczęły uderzać w moją klatkę piersiową sprawiając mi ból, nawet nie samym uderzeniem chociaż siły jej nie brakowało, a bezsilnością z mojej strony. W końcu przerwała i oparła swoją głowę na moim obojczyku, a słone łzy zaczęły spływać po mojej granitowej koszuli. Przytuliłem ją jeszcze mocniej i pocałowałem w czubek głowy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?!- Wydukała przez łzy.
- A co miałem ci powiedzieć? Hej Ruth, Zayn ma dziewczynę a teraz rzuć mi się w ramiona?!
- Tak dokładnie, tak!
- A uwierzyłabyś?- Ucichłem na moment, próbując spojrzeć w jej perłowe źrenice. Odchyliła głowę w drugą stronę, unikając mojego wzroku.-Właśnie.- Spuściłem głowę w dół, czekając na jakąkolwiek reakcje ze jej strony. Z chłopaków wiedziałem tylko ja, nawet nie wiem czy Liam cokolwiek wiedział, bo pewnie już dawno Zayn wylądowałby w szpitalu. Wiedziała jeszcze Elanor, której powiedziałem wszystko pod wpływem emocji i impulsu chwili. Cały czas trwaliśmy w uścisku, przez co moje nogi aż zdrętwiały ale umysł był zaspokojony.
-Choć pójdziemy na spacer, gdzieś daleko żeby nikt nam nie przeszkadzał i pogadamy.
-Zwariowałeś?!- Gwałtownie podniosła głowę, piorunując mnie wzrokiem.- Przecież nie wyjdę stąd, on jest tam na dole!
-I co z tego? Nie przejmuj się tym, przecież jesteś silną dziewczyną a on na ciebie nie zasługiwał. Nie wie co stracił.- Uśmiechnąłem się blado i ponownie przytuliłem dziewczynę.
-A nie możemy zostać tu?
-Czekam na dole.- Oznajmiłem całując ją w czoło. Zbiegłem po schodach, po czym sięgnąłem po skórzaną kurtkę i buty za kostkę. Słyszałem śmiechy dochodzące, z drugiego pomieszczenia. Nie chciałem wchodzić do salonu, po prostu wiem że psychicznie mógłbym tego nie wytrzymać. Stałem oparty o frontowe drzwi, czekając zniecierpliwiony na Ruth. Nie wiem co ona ma w sobie, żadna dziewczyna nie działała na mnie w tak niesamowity sposób. Nie chcę gadać jak jakiś poeta, ale ona działa na mnie kojąco, kocham każde jej wady, kocham jej uśmiech, kocham jej ruchy i wszystko to co ma w sobie. Wiele osób postrzega mnie jako babiarza, flirciarza i może tak było,a nawet jest ale dla tej dziewczyny jestem w stanie zrobić wszystko, jestem w stanie się zmienić. Zagłębiam się w coś, co i tak nie będzie miało prawa istnieć, bo bałbym się że ją skrzywdzę, że przeze mnie będzie płakać a tego samo sobie nie byłbym w stanie wybaczyć. Dość dziwne, prawda? Znam ją miesiąc, może więcej a zachowuję się jakby to była moja przyszła narzeczona. Usiadłem pod ścianą, zakrywając twarz dłońmi, nie mogłem uwierzyć, że się zakochałem.
-Ej, idziemy.- Usłyszałem cichy szept. Podniosłem głowę i ujrzałem te piękne malinowe usta i niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Podniosłem się z drobną pomocą Ruth i otrzepałem swoje spodnie z kilkudniowego kurzu.
-Powinniśmy im powiedzieć że wychodzimy.
-To idź, ja tu na ciebie poczekam.- Uśmiechnęła się słodko i usiadła no moim poprzednim miejscu.
-Nie nie, pójdziesz tam ze mną i pokażesz że się tym nie przejmujesz.-Pociągnąłem ją za nadgarstek, w stronę salonu. Widziałem że nie była zadowolona, nie chciała tego. W zasadzie jej obecność nie była mi do niczego potrzebna, bo z mową nie mam problemów ale chciałem żeby Zayn zobaczył, że się tym nie przejęła, żeby w jego oczach tak wyglądała choć wiem że jest inaczej. Wiem że jest jest trudno. Oboje wkroczyliśmy do salonu pewnym krokiem, Ruth od razu spoważniała i zmieniła swój wyraz twarzy. Wszyscy tak na prawdę prócz nas siedzieli na kanapie i oglądali jakąś komedie, a na stole było pełno przekąsek i różne rodzaje trunków. Zdziwił mnie widok tak dużej ilości alkoholu, to by było normalne gdyby nie fakt że dochodzi pierwsza w południe.
-Idziemy się przejść, jak coś to dzwońcie.-Oznajmiłem, bo nie chciałem już patrzeć na uśmiechniętego Zayn'a w objęciach Perrie.
-Kogo to woda?- Z zamyślenia wyrwał mnie spokojny głos Ruth, która ni stąd ni zowąd zapytała o tak błahostkową rzecz.
-Moja.- Zwrócił się w jej stronę Louis.-Ale po co ci ona?- Ponownie zapytał. Dziewczyna bezpretensjonalnie podeszła do niskiego stolika, chwyciła przeźroczystą szklankę i całą jest zawartość wylała na głowę Malik'a. Wszyscy byli mocno zdziwieni, bo tak na prawdę tylko ja i Elanor wiedzieliśmy dlaczego to zrobiła. Nawet mnie zadziwił ten gest z jej strony, to było dziwne gdyż jeszcze chwile temu chciała uniknąć konfrontacji z Zayn'em. Nawet na niego nie spojrzała, jedynie chwyciła moją dłoń i pociągnęła mnie w stronę drzwi. Mój wzrok błądził nieobecnie po jej iedalnej sylwetce, ona jednak szła przed siebie i nie zwracała na moją osobę zbyt dużej uwagi.Oprzytomniałem dopiero po wyjściu z domu, gdyż chłud udeżył w moja twarz z ogromną siłą, zapiąłem zamek skórzanej kurtki i poszłem wyprowadzić samochód. Przed domem było mnóstwo fotoreporterów, stali z każdej strony, fanek też było sporo. Praktycznie codziennie ktoś tu stoji i czeka na ciekawą sensacje, która w każdej sytucji może się wydarzyć. Chwilę po a razem siedzieliśmy w aucie. Włączyłem jedynie ogrzewanie i brame wiazdową, mimo że było mnóstwo ludzi dookoła, jakoś udało nam się wyjechać i znaleźliśmy na drodze głównej. Cały czas pomiędzy nami panowała głucha cisza, ale nie była krępująca w zradnym stopniu.
-Gdzie jedziemy?-Zapytała nagle. Była lekko poddenrwoana, widziałem to po niej, niespokojnie bawiła sie swoimi palcami i co chwile przeczesywała swoję gęste włosy.
-Denerwujesz się?
-Chyba zadałam ci pytanie.!-Gwałtownie spojrzała w moją stronę, z wymalowanym strachem w oczach. Ona sie bała, czego, kogo? Mnie?- Nie, nie denerwuje się po prostu nie wiem gdzie jestem i to jest przytłaczające.
-Za chwile będziemy na miejsu, spokojnie nie chcę ci nic zrobić.- Chwyciłem jej dłoń, a druga cały czas bacznie spoczywała na kierownicy pojazdu. Nie wyrwała jej, jeszcze mocniej ścisnęła i oparła swoją głowę o chłodną szybe. Wpatrzony byłem na drogę przed sobą, dookoła był las a mała polna dróżka którą jechaliśmy przekstzałcała się pwoli w trawę i robiła sie coraz węzsza.
-Gdzie my jesteśmy?
-W lesie.-Po niedługiej chwili zaprkowałem niedaleko, małego drewninaego domku, niedaleko stawu.
-Matko jak tu pięknie.- Usłyszałem jedynie ciche sapnięcie i trzask drzwi.
Ruth
Oniemiałam. Moje ciało stało się bezwładne, to miejsce odebrało mi oddech, bezzwłocznie mną zawładnęło. Ten domek, mały ale z zewnątrz wydawał się tak przytulny, a staw nadawał takiej niesamowitej harmonii temu miejscu. Oparłam się o maskę samochodu i odchyliłam lekko głowę w tył. Niebo było zachmurzone, a w tej chwili wydawało się takie idealne, ptaki latające nad głową cicho ćwierkały i ponownie znikały znad lini oczu. Nie wiem dlaczego chłopak mnie tu zabrał, nawet nie jestem się w stanie domyślić.
-Choć do środka, bo zmarzniesz.- Uśmiechnął się w moją stronę ukazując rząd swoich idealnie białych zębów. Pewnym krokiem weszłam do środka pomieszczenia, które okazało się skromne i nie wielkie. Wszystko było drewniane, oprócz sofy i urządzeń kuchennych jak i telewizora. Zaraz obok niewielkiego stolika, znajdowały się schody które jak się domyślam prowadziły na poddasze. Opadłam na skórzaną kanapę, a obok mnie ułożył się Harry.
-Dlaczego mnie tu przywiozłeś?- Zapytałam kierując wzrok w jego stronę. Chłopak zaczął nerwowo drapać się po głowie, wymyślając za pewne sensowną wymówkę. Uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam jego podbródek.-Dlaczego?
-Bo chciałem ci pokazać że nie każdy jest nieczułym dupkiem.-Ponownie na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Nie chciałam o nim myśleć, chciałam go wyrzucić z pamięci ale to było trudne, tak cholernie trudne. Jego usta, cały czas muskały moją szyję, jego woń perfum cały czas unosiła się na moim ciele a jego ręce błądziły po moich biodrach. Cały czas gdzieś jego cząstka została we mnie, ale go nie kochałam. Nie mogę, po prostu nie mogę żywić miłości do Malik'a. Nie kocham go
-Pięknie tu.
-Tak, to prawda. Kupiłem ten domek kiedy potrzebowałem chwili spokoju, wtedy wydał mi się idelany.-Odpowiedział. Potrzebowałem chwili spokoju? Dziwne, raczej dziwnie to brzmiw jego ustach. On wydaję się takim słodkim, bezproblemowym chłopakiem przeciętnym wręcz, pomijając kilka istotnych faktów jak członek zespołu. Rozumiem że fanki, koncerty to wszystko męczy ale myślałam że klucz w drzwiach załatwia sprawy.
-Opowiesz mi o tym?
-O czym?- Podejrzliwie podniósł brew i przykrył nas ciepłym wełnianym kocem.
-O tej dziewczynie.-Ponownie zapytałam, on jedynie westchną ciężko i wpatrzył się w moje oczy. Przez chwilę stał sie nieobecny, głęboko oddychał ale na minutę nie oderwał ode mnie wzroku. Był trochę przybity, nie wiem czy tym co powiedziałam czy całą sytuacją.
-Skąd wiesz że chodziło o dziewczynę?-Wybełkotał
-Nie jestem głupia i trochę cię już znam.- Zaśmiałam się cicho i złapałam go za dłoń, uśmiechnął się promiennie.Chciałam dodać mu otuchy, chciałam żeby sie mnie nie bał, żebym była jak każda inna dziewczyna w jego oczach, żeby zobaczył że ja też mam uczucia. Tyle dlaczego mi na tym tak cholernie zależy? Dlaczego ja przy nim jestem zupełnie inną dziewczyną? Dlaczego on na mnie działa w taki sposób? Kolejny raz, Dlaczego?- Harry? Mów.
-To nie jest łatwe, mówić o swojej byłej. Wiesz, kochałem ją. Nigdy nie było mi z tą myślą łatwo, każdy twierdził że ten związek był toksyczny, ale ja ją kochałem i brnął w to jeszcze bardziej. Prasa dużo o tym pisała, ale nie znali prawdy. Nie potrafiłem z nią zerwać, mimo że nie raz mnie zraniła ja za każdym razem jej wybaczałem, a ona to wykorzystywała. Przestawałem jej ufać, sprawdzałem jej skrzynkę pocztową, szafki ale nawet kiedy coś znalazłem ona mną manipulowała i wszystko wracało do normy. Zdradzała mnie, dużo imprezowała, piła chciałem jej pomóc ale ona nie chciała, chciała jedynie jeszcze większej sławy w związku ze mną. Dopiero Liam otworzył mi oczy i zerwaliśmy.
-Nadal ją kochasz?- Lekko zawahałam się z zadaniem tego pytania, nie chciałam znać na nie odpowiedzi. Kiedy słuchałam chłopaka, to z jakim przejęciem to mówił byłam.....byłam zazdrosna. Bałam się tego co mogę usłyszeć, na prawdę się bałam. Jeszcze chwile temu była załamana, z powodu Zayn'a że ma narzeczoną, a teraz jestem załamana z powodu Harry'ego, bo boję się usłyszeć że żywi uczucia do innej dziewczyny. Czy to nie jest chore? Jestem idiotką, skończoną kretynką. Przez chwilę zapomniałam o mulacie i było mi dobrze, na prawdę dobrze kiedy wpatrywałam się w twarz Styles'a.
-Taylor? Nie, nie kocham jej już od dawna.- Ponownie zagościł na jego twarzy uśmiech, tak jak na mojej.- Ruth, wiesz że powinnaś iść z nami na premierę filmu. Liam'owi byłoby miło, mi również..- Ostatnie kilka słów wypowiedział już szeptem. Słyszałam że za niedługo premiera filmu i dobrze wiedziałam że będą chcieli żebym poszła. Nie wiem czy chcę iść, nie chcę uczestniczyć w czymś co dla mnie i tak nie ma sensu. W
-Pójdę z wami.
-Matko, nawet nie wiesz jak się ciesze. Myślę że powinniśmy ci kupić sukienkę na premierę.- Uśmiechną się zabawnie poruszając brwiami.
-Sukienka! Matko zapomniałam. Wesele Greg'a!- Zaczęłam panikować. To już za tydzień, a za dwa dni wylatujemy. Nie byłam przygotowana, nie miałam sukienki ani nawet spakowana nie byłam. Niall mnie zabije. Szybko chwyciłam telefon i wybrałam numer blondyna. Ten jak na przekór nie odbierał. Dopiero teraz zauważyła nieodebrane połączenie od Zayn'a i nie przeczytaną wiadomość.
Wyszliśmy o piątej rano i posprzątaliśmy na stole, więc nie martw
się. Jak coś to dzwoń, kicia
Alice
Nie wiem co ja bym bez nich zrobiła. O wszystkim pomyślą, jakby Liam zastał puste butelki po alkoholu nie miałabym życia, prywatności.
-Chcesz pojechać teraz po sukienkę?- Zapytał niepewnie
-Nie chcę ci robić problemów, jutro pojadę.
-Jakie problemy? Chodź!- Pociągnął mnie za nadgarstek i ociężale postawił mnie do pionu.- Chce ci się chodzić po sklepach?-
-Pewnie od zawsze o tym marzyłem.-Zaśmiał się.-Dla ciebie wszystko.-Ponownie na jego twarzy zagościł promienny uśmiech i oboje wyszliśmy z przytulnego domku kierując się do pojazdu chłopaka. Byłam taka wesoła przez całą drogę, uśmiechałam się, śmiałam się nawet z tych najmniej śmiesznych historii Harry'ego. Myślę że jego dziewczyna, będzie mieć najwspanialszego chłopaka na Ziemi. Jego podejście do życia, do ludzi, to z jaką charyzmą i miłością to robi, to jest niesamowite. Przez chwilę wyłączyłam się z rozmowy, tylko byłam wpatrzona w jego dłonie, w jego pełne malinowe usta, w bujne loki lekko opadające mu na czoło, widziałam że kątem oka spoglądał na mnie i na to co robię.
-Co mi się tak przyglądasz?- Zapytał rozkojarzony i zaparkował samochód na wolnym miejscu parkingowym.
-Zapatrzyłam się.
-Na mnie?- Uśmiechnął się i znowu spojrzał na mnie przenikliwym i jakże wesołym wzorkiem. Zmrużyłam oczy i chwyciłam za uchwyt na drzwiach.
-Najpierw odpowiedz.- Na jego ustach zagościł zawadiacki uśmiech i podejrzany błysk w oku.
-Nie. Bardziej mnie interesuje to co masz w spodniach a nie twoja twarz.
-Jak kto woli.- Wyszedł z auta, zamykając za sobą drzwi i obszedł do okoła samochód, parę razy się przy tym potykając się o własne nogi. Sprawnie otwarł mi drzwi, jak na gentelmena przystało po czym oboje ocierając się wręcz o siebie weszliśmy do centrum handlowego.
Cztery godziny później...
-Matko mam dosyć.-Usłyszałam za plecami sapanie Harry'ego. Zatrzymaliśmy się na moment w Starbucksie, oboje musieliśmy odpocząć. Cały czas szukaliśmy sukienki, każda była równie piękna ale żadna nie była równie idealna jakiej szukam. Chwyciliśmy kubki w ręce i wyszliśmy obładowani torbami z zakupami. Kupiłam wszystko oprócz najważniejszej rzeczy, odkupiłam również Ray Bany Harry'emu bo na tamtych usiadłam.Wędrowaliśmy z góry na dół, poruszając się ruchomymi schodami zatrzymując się co po chwilę by chłopak mógł sobie zrobić zdjęcie z fanką czy podpisał się na koszulce. Jak widać sława nie jest wcale taka kolorowa, głównie dlatego nie lubię się pokazywać z chłopcami publicznie, od razu nowa sensacja.
-Proszę chodźmy już stąd.
-Harry jeszcze jeden sklep, no proszę cię. Z resztą sam chciałeś tu przyjechać.- Wypaliłam bezdusznie i weszłam do sklepu sławnego projektanta modowego. Zaczęłam się rozglądać po wiosennej i leatniej kolekcji, mimo że zbliża się jesień.
-Matko..-Pisnęłam, wyszarpując z wieszaka sukienkę z białej koronki.
-Widzieliśmy już chyba takich z dziesięć.-Wrzasnął zdesperowany.
-Nie prawda! Ta jest wyjątkowa i nawet buty mi do niej pasują.- Pognałam w stronę przymierzalni, prosząc o odpowiedni rozmiar, po czym zasunęłam ciemno beżową lnianą zasłonę i ściągnęłam dotychczasowe ubrania.
-Harry, zapniesz mi zamek?- Zapytałam, jednocześnie wołając chłopaka. W odpowiedzi usłyszałam jedynie ciche jęknięcie, a po chwili stał tuż obok mnie. Wzdrygnął się na moment i podszedł bliżej mnie, tuląc się do moich ramion.
-Ślicznie wyglądasz...
-Nie prosiłam o opinie, tylko o zapięcie mi zamka. Dziękuję.- Odpowiedziałam zbierając włosy na jeden bok. Chłopak delikatnie zapiął zamek i musną ustami mój obojczyk.-Harry, proszę cię....
-Przepraszam, zapomniałem.-Spuścił głowę i wyszedł z kabiny. Uśmiechnęłam się sama do siebie na widok mojej sukienki. Błyskawicznie ściągnęłam z siebie sukienkę, rzucając ją na skórzane krzesło a sama zaczęłam ociężale wciągać na siebie obcisłe spodnie. Nie chciałam być nie miła dla chłopaka ale ja jeszcze chyba nie byłam gotowa, co wydawać się może dziwne w moim wypadku. Opuszkami palców przejechałam po obojczyku i poczułam przyjemne ukłucie w brzuchu. Uśmiechnęłam się mimowolnie i skierowałam się w stronę kasy wraz z sukienką. Cały czas czułam wzrok chłopaka za plecami, nie chciałam zwracać na niego uwagi, nie chciałam ale nie umiałam.
-Dzień dobry. Płaci pani kartą czy w gotówce?- Uprzejmie zapytała starsza kobieta za ladą.
-Ja zapłacę.- Harry wychylił się za moich pleców i podał kobiecie kartę kredytową.
-Zwariowałeś?!- Pisnęłam.- Nie będziesz płacić za moją sukienkę, a zwłaszcza za tyle pieniędzy!
-Nie dyskutuj.- Odebrał torbę z zakupioną sukienką wraz z kartą i opuściliśmy sklep. Ta sukienka była tak niesamowita, dopiero co ją kupiłam, w zasadzie chłopak a już wiąże z nią wspaniałe wspomnienia tym bardziej że jest od mojego ulubionego projektanta Tommy'ego Hilfiger'a.
-Jesteś niemożliwy, ja ci zwrócę te pieniądze.
-Oj, zamknij się już.-Objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy do samochodu....
-Co mi się tak przyglądasz?- Zapytał rozkojarzony i zaparkował samochód na wolnym miejscu parkingowym.
-Zapatrzyłam się.
-Na mnie?- Uśmiechnął się i znowu spojrzał na mnie przenikliwym i jakże wesołym wzorkiem. Zmrużyłam oczy i chwyciłam za uchwyt na drzwiach.
-Najpierw odpowiedz.- Na jego ustach zagościł zawadiacki uśmiech i podejrzany błysk w oku.
-Nie. Bardziej mnie interesuje to co masz w spodniach a nie twoja twarz.
-Jak kto woli.- Wyszedł z auta, zamykając za sobą drzwi i obszedł do okoła samochód, parę razy się przy tym potykając się o własne nogi. Sprawnie otwarł mi drzwi, jak na gentelmena przystało po czym oboje ocierając się wręcz o siebie weszliśmy do centrum handlowego.
Cztery godziny później...
-Matko mam dosyć.-Usłyszałam za plecami sapanie Harry'ego. Zatrzymaliśmy się na moment w Starbucksie, oboje musieliśmy odpocząć. Cały czas szukaliśmy sukienki, każda była równie piękna ale żadna nie była równie idealna jakiej szukam. Chwyciliśmy kubki w ręce i wyszliśmy obładowani torbami z zakupami. Kupiłam wszystko oprócz najważniejszej rzeczy, odkupiłam również Ray Bany Harry'emu bo na tamtych usiadłam.Wędrowaliśmy z góry na dół, poruszając się ruchomymi schodami zatrzymując się co po chwilę by chłopak mógł sobie zrobić zdjęcie z fanką czy podpisał się na koszulce. Jak widać sława nie jest wcale taka kolorowa, głównie dlatego nie lubię się pokazywać z chłopcami publicznie, od razu nowa sensacja.
-Proszę chodźmy już stąd.
-Harry jeszcze jeden sklep, no proszę cię. Z resztą sam chciałeś tu przyjechać.- Wypaliłam bezdusznie i weszłam do sklepu sławnego projektanta modowego. Zaczęłam się rozglądać po wiosennej i leatniej kolekcji, mimo że zbliża się jesień.
-Matko..-Pisnęłam, wyszarpując z wieszaka sukienkę z białej koronki.
-Widzieliśmy już chyba takich z dziesięć.-Wrzasnął zdesperowany.
-Nie prawda! Ta jest wyjątkowa i nawet buty mi do niej pasują.- Pognałam w stronę przymierzalni, prosząc o odpowiedni rozmiar, po czym zasunęłam ciemno beżową lnianą zasłonę i ściągnęłam dotychczasowe ubrania.
-Harry, zapniesz mi zamek?- Zapytałam, jednocześnie wołając chłopaka. W odpowiedzi usłyszałam jedynie ciche jęknięcie, a po chwili stał tuż obok mnie. Wzdrygnął się na moment i podszedł bliżej mnie, tuląc się do moich ramion.
-Ślicznie wyglądasz...
-Nie prosiłam o opinie, tylko o zapięcie mi zamka. Dziękuję.- Odpowiedziałam zbierając włosy na jeden bok. Chłopak delikatnie zapiął zamek i musną ustami mój obojczyk.-Harry, proszę cię....
-Przepraszam, zapomniałem.-Spuścił głowę i wyszedł z kabiny. Uśmiechnęłam się sama do siebie na widok mojej sukienki. Błyskawicznie ściągnęłam z siebie sukienkę, rzucając ją na skórzane krzesło a sama zaczęłam ociężale wciągać na siebie obcisłe spodnie. Nie chciałam być nie miła dla chłopaka ale ja jeszcze chyba nie byłam gotowa, co wydawać się może dziwne w moim wypadku. Opuszkami palców przejechałam po obojczyku i poczułam przyjemne ukłucie w brzuchu. Uśmiechnęłam się mimowolnie i skierowałam się w stronę kasy wraz z sukienką. Cały czas czułam wzrok chłopaka za plecami, nie chciałam zwracać na niego uwagi, nie chciałam ale nie umiałam.
-Dzień dobry. Płaci pani kartą czy w gotówce?- Uprzejmie zapytała starsza kobieta za ladą.
-Ja zapłacę.- Harry wychylił się za moich pleców i podał kobiecie kartę kredytową.
-Zwariowałeś?!- Pisnęłam.- Nie będziesz płacić za moją sukienkę, a zwłaszcza za tyle pieniędzy!
-Nie dyskutuj.- Odebrał torbę z zakupioną sukienką wraz z kartą i opuściliśmy sklep. Ta sukienka była tak niesamowita, dopiero co ją kupiłam, w zasadzie chłopak a już wiąże z nią wspaniałe wspomnienia tym bardziej że jest od mojego ulubionego projektanta Tommy'ego Hilfiger'a.
-Jesteś niemożliwy, ja ci zwrócę te pieniądze.
-Oj, zamknij się już.-Objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy do samochodu....
____________________________________
Hej dziewczynki, już kolejny raz przepraszam za to że tak późno opublikowałam rozdział, na prawdę
przepraszam ale mam strasznie dużo na głowie i jeszcze przepraszam za błędy...
Mam nadzieję że rozdział się podoba, uderzyłam trochę w inny deseń w związku z Harrym.
Podzieliłam ten rozdział na dwie części bo nie chciałam żebyście dłużej czekały.
Kocham was :** Powodzenia w szkole :)
Alicee