piątek, 8 marca 2013

Czasem warto upaść, by zobaczyć kto cię złapie

Chapter five
Ruth
W mojej głowie echem odbijało się jedno małe słowo. Tak bardzo znienawidzone, tak bardzo zapomniane przez mój umysł. Siedziałam w bezruchu, chcąc zapomnieć nieprzyjemnych wydarzeń, które nie dawały mi spokoju. Moje sumienie nie dawało mi spokoju o momentu wydarzenia się tragedii w moim życiu. Od momentu usłyszenia tych kilku słów z ust lekarza, nie lubię takich miejsc, nie lubię patrzeć na ludzkie cierpienia, na to jak walczą o życie czy zamykają oczy już na wieki. Chciałabym wrócić do czasów, kiedy nie obchodziło mnie nic innego jak nauka, szczęście, przyjaźń, do tych czasów kiedy życie wydawało się takie beztroskie. Nie powiedziałabym że jest mi źle, bo tak nie jest, ale nie jestem szczęśliwa tak jak kiedyś ja już nie mam tego kogoś co kiedyś. Być może dla niektórych bywa to dziwne że rozdrapuje stare rany, że cały czas o tym nie mogę zapomnieć ale nie wiedzą jak to jest. To jest strasznie trudne, te przepłakane noce, ta bezradność i wrażenie że wszystko to twoja wina. Bo cały czas obwiniam siebie za to co się wydarzyło.
"Wsiadłam na czarny sportowy motor, z białym kaskiem na głowie przytulając się z całych sił do torsu chłopaka. Cieszyłam się że nie zapomniał o naszej rocznicy. Dookoła wszystko wydawało się takie same, najważniejsi byliśmy teraz my. Kochałam go, strasznie go kochałam. Zależało mi na nim jak na nikim innym. Dojechaliśmy na wzgórze, z którego rozciągała się piękna panorama wszędzie ciemno, a jedynym światłem które nas otaczało był księżyc i z daleka widoczne latarnie. Usiadłam na miękkiej, zielonej trawie przyglądając się wszystkiemu, a tuż obok mnie Nate. Siedzieliśmy w grobowej ciszy,niesamowicie przyjemnej ciszy, wtuleni w siebie. Nie były nam potrzebne słowa, rozumieliśmy się bez słów, nasz miłość opiera się na przyjaźni i szczerości. Zawsze mogłam mu o wszystkim powiedzieć, wyjawić największy sekret nawet ten najdziwniejszy ale potrafił go zatrzymać dla siebie i mnie zrozumieć.
-Pokaże ci coś.- Uśmiechną się cwaniacko i lekkim z trudem wstał i podał mi swoją ciepłą dłoń. Przyglądałam się jego sylwetce znikającej w ciemnej otchłani. Nie wiedziałam, co chciał zrobić dopóki nie ujrzałam rozpędzającego się motoru.
-Nie, Nate błagam przestań!- Krzyknęłam, jednak chłopak nie zareagował krzykną tylko -To dla ciebie, chcę ci pokazać jak bardzo cię kocham! Bałam się, ostatnio strasznie dużo trenował swoje niebezpieczne sztuczki. Chłopak nabrał rozpędu, po czym zrobił jakby to nazwać piruet z udziałem motoru, jednak nie zdołał wyhamować i wpadł w ogromne, iglaste drzewo.
-Nie!- Podbiegłam do niego z płaczem w oczach i przytuliłam jak najmocniej. Wybrałam numer pogotowia i czekałam przy jego boku aż się zjawią. Tak na prawdę czekałam na wyrok"
Cały czas siedziałam oparta o skórzane krzesło, zamyślona i rozkojarzona. Moje oczy lekko się zaszkliły, lecz nie okazywałam skruchy. Chciałam być silna i pokazać innym że mogę i potrafię to zrobić. Wstałam, podpierając się stołu o własnych siłach. Było to dla mnie trudne, nie mówię że nie ale mimo wszystko przezwyciężyłam ból.
-Gdzie ty idziesz? Jedziemy do szpitala!- Rozkazał zdenerwowany już Liam. Przystanęłam na moment podpierając się blatu po czym spojrzałam na wszystkich zgromadzonych przy stole. Moje oczy były już lekko podpuchnięte a policzki i usta zaczerwienione. Chciałam zostać tutaj, w tym przeklętym domu niż jechać do miejsca którego po prostu nie lubię. Które nie wiąże żadnych przyjemnych wspomnień, nawet najmniejszych.
- Nie pójdę do szpitala. Jeśli mnie nie rozumiesz to się w dupę pocałuj, ale ty tak na prawdę nic nie wiesz. Nikt z was mnie nie rozumie, nikt nie siedział zapłakany na białym sterylnie wyczyszczonym krześle i czekał na śmierć ukochanej osoby. Nie oczekuje litości, bo tego nienawidzę, chcę żebyście nie wtykali nosa w nie swoje sprawy. Zapamiętajcie to, wy jesteście dla mnie nikim.- Nie wydaję mi się żebym przesadziła, nic z tych rzeczy. Jak bym chciała pojechać do szpitala już dawno bym to zrobiła. Nie powinnam nic im mówić, nigdy nie potrafiłam trzymać języka za zębami. Niech wiedzą co o nich myślę. Ruszyłam w stronę schodów prowadzących na piętro. Ból przeszywał mnie na wskroś i nie zdołałam wejść po schodach. Usiadłam zrezygnowana na jednym ze szczebli, twarz schowałam w dłonie a umysł zgubiłam gdzieś w płynących łzach. Zagubiona w świecie, tak trudnym życiu zamknięta gdzieś tam daleko by nikt nigdy jej  prawdziwej nie odnalazł, idealna definicja mnie. Nie szukam miłości, przynajmniej tak myślę, być może właśnie tego mi brak ale nie ma czegoś takiego jak prawdziwa miłość. Już nie. Słyszałam kroki, zbliżający się ludzki organizm w moją stronę. Podniosłam obolałą głowę i spojrzałam przed siebie, gdzie stał ze rękami w czarnych dresowych spodniach, chłopak. Uśmiechną się lekko i podszedł jeszcze bliżej, a moją głowę z powrotem schowałam by była niewidoczna dla innych. Usiadł, blisko mnie, kładąc ciepłą dłoń na moim barku.
-Chcę zostać sama. Rozumiesz, kurwa czy nie?!- Bez żadnych czułości, czy chociażby spojrzenia w jego oczy wypowiedziałam te kilka słów. Chłopak o zniewalająco niebieskich oczach, nie spełnił mej prośby. Cały czas siedział w tym samym miejscu, z tym samym uśmiechem na ustach i wzrokiem skierowanym na moją osobę. Zrozumiałam że chłopak tak łatwo nie odpuści. Nie wiedziałam o co chodzi, chyba nawet nie chciałam wiedzieć, chciałam być sama. Spojrzałam na jego twarz, powiedziałabym zmartwioną twarz ale to chyba tylko złudzenie.
-Nigdzie nie pójdę. Może cię nie znam, ale to nie znaczy że nie zrozumiem. Chcesz kawałek?- Zapytał, wyciągając czekoladę z nadzieniem truskawkowym. W duszy się zaśmiałam, a na mojej twarzy zagościł mały uśmiech.
-Na prawdę myślisz że czekoladą mnie przekupisz? Wypchaj się, ale kawałkiem możesz się podzielić.- Urwałam kawałek, popularnej słodkości i włożyłam do mocno malinowych ust. Siedzieliśmy w ciszy, oboje zapatrzeni w pustą przestrzeń przed nami czyli po prostu w korytarz. Było tu wiele obrazów, zdjęć czy rzeźb. Każdy z tych chłopaków, jest na swój sposób inny, lecz każdego z nich nie lubię. Dlaczego?! Bo zabrali mi brata, może dlatego. Zachowuję się jak egoistka,  dobra to mogę przyznać ale tak już jest. Niektórzy są optymistami inni realistami a ja egoistką co i tak nie ma z tym nic wspólnego. Taka jestem. Ostatniego wieczoru, kiedy nie byłam do końca trzeźwa, polubiłam Zayn'a. Wydawał się taki inny, ale kiedy rano ocknęłam się z ogromnym bólem głowy zdałam sobie sprawę że on taki nie jest. On cały czas jest i będzie chłopakiem znanym z One Direction, który myśli że może mieć wszystko i wszystkich, ale życie nie jest bajką i nigdy nie będzie. Zastanawiam się, dlaczego blondyn nie uległ prośbom i zawzięcie siedzi obok mnie z ręką na moim ramieniu, mimo iż strzepuje ją co kilka sekund.
-Czego chcesz?- Zapytałam zirytowana.
-Chciałem pogadać..
-Ale o czym?
-O tobie.- Odpowiedział po chwili namysłu. Siedziałam z wyprostowaną nogą, na zimnych schodach, opierając się o kolejny stopień chłodnych schodów. Było to dziwne uczucie, ale też takie przyjemne, że chciała w ogóle ze mną gadać, mimo iż ja nie miałam najmniejszej ochoty. Nie odzywałam się ani słowem. Im to się chyba w głowie poprzewracało od tej jebanej sławy, bo myślą że mogą mieć wszystko, chyba że tylko ja odczuwam takie wrażenie. Nie znam ich, to prawda, ale na subiektywną ocenę wystarczy mi wydarzenia z ostatnich, no nie wiem jakiś dwóch lat by wiedzieć jacy są. Może i się mylę, ale nie mam zamiaru ich bliżej poznawać, nie ja po prostu nie chcę. Większość osób stwierdzi że jestem chamska w takiej sytuacji, ale to ja decyduję jak będzie wyglądać moje życie, nie oni. Ja wiem czego chcę, znaczy wiem czego oczekuję ale do tego daleka droga i nikt nie będzie mi mówić jaka jestem skoro mnie nie zna. Jestem trudna, zimna, inna....
-Słuchaj blondasku. Ja nie mam zamiaru z tobą rozmawiać!
-Dlaczego? Zrobiliśmy ci coś, że jesteś taka cięta?!- Chłopak krzykną z pełną buzią truskawkowej czekolady. Wydawał się taki niewinny i taki bezbronny ale on nie zdawał sobie sprawy jak wiele przez nich wycierpiałam i drugi raz tego nie powtórzę. Zrobili i to nie wiedzą nawet jak wiele. Miałam ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Jestem coraz bardziej słaba, nie daję sobie rady, życie mnie zmienia a ja już nie dam rady. Zawsze to ja jestem ta twarda, ta silna ale gdzieś tam jestem słaba,, strasznie słaba. Bo ja też mam uczucia, co też próbuje udowodnić ale bywa że w zły sposób to okazuję. Bywają dni kiedy jestem uśmiechniętą, zwyczajną, bywa nawet miłą dziewczyną ale to rzadkość. Bywają momenty w życiu kiedy masz ochotę przenosić góry, skakać po kwiecistych łąkach i opalać się na rozgrzanej plaży ale jest też tak że siedzisz zamknięta w pokoju, samotnie pijąc kakao z głową pomiędzy nogami, szlochając pod nosem. Moje życie opierało się głównie na niczym innym jak szczęściu i nie wiem dlaczego aż tak potem cierpiałam. Czym sobie zasłużyłąm na tyle cierpienia, na tyle płaczu, za jakie grzechy, tak jak mawiała moja babcia.
- Nie jestem cięta! Po prostu nie mam ochoty z wami gadać, szczególnie z wami..
-Ty nawet nas nie znasz, a zachowujesz się jak byś była rozkapryszoną nastolatką. Ile ty masz lat?! Ja chcę po prostu z tobą pogadać, ale ty mi nie dajesz szansy.- Chłopak zadziwił mnie swoją dorosłą wypowiedzią, gdyż nie wygląda ja, mój brat?! Wypowiedź ta była dla mnie po prostu śmieszna, ale zapamiętam ją i chyba dobrze powinnam się zastanowić nad jego słowami, mimo iż jego opinia mnie nie obchodziła. Nie interesuję się co inni o mnie myślą, nikt tak na prawdę mnie nie zna, nawet ja siebie dobrze nie potrafię zrozumieć a co dopiero zupełnie obcy człowiek. Nie lubię zarozumiałych  ludzi, ale nikogo nie obchodzi moje zdanie to dlaczego mnie ma obchodzić zdanie innych. Tak właśnie działa system, albo jesteś jak pacyfka i robisz wszystko by inni byli zadowoleni i cię lubili albo jesteś sobą i masz zdanie innych w dupie. Tak już jest, tak samo jak z życiem. Narodziny, dorastanie, śmierć. Po co marnować życie, na bycie kimś innym, skoro czas goni a ty masz go coraz mniej i nie wiesz kiedy przyjdzie śmierć.
-Powiedz a ty mnie znasz?! To może mnie nie oceniaj co?! Jesteś strasznie uparty przez co mnie jeszcze bardziej doprowadzasz do szału, więc lepiej się wycofaj zanim ci coś zrobię.
- Nie znam cię i nie oceniam. Wiesz opowiem ci coś. Sądzisz że my mamy łatwe życie, że kiedykolwiek tak było?! Mylisz się, bo nas nie znasz. Żaden z nas nie miał łatwo i nie ma. Zawsze jest pod górkę, ale idziemy dalej. Wiesz ile my mamy czasu dla siebie?! Wiesz ile my poświęcamy żeby nasi fani byli szczęśliwi?! Nie wiesz bo nigdy niczego nie poświęciłaś, my cały czas to robimy kosztem naszego życia prywatnego. Myślisz że dlaczego zerwałem ze swoją dziewczyną?! Bo nie miałem dla niej czasu. Wiesz jak Liam się stara cię odzyskać?! Ale ty tego nie widzisz bo twój egoizm wszystko przyćmienia. - Skończywszy swą wypowiedź skierował swój przenikliwy wzrok wprost na mnie. Nic nie zrozumiałam, zgubiłam się w tym wszystkim. W mojej głowie wszystko wywrócone zostało do góry nogami, a mętlik nie pozwalał racjonalnie myśleć. Nie potrafiłam mu uwierzyć, ale to jego opowiadanie było tak przekonujące że trudno było mu nie zaufać. Poświęciłam i to jedną z rzeczy najważniejszych w moim życiu. Liam'a. Oddałam go w brudne ręce show-biznesu myśląc że nie zostawi mnie samej. Naiwna byłam. On postąpił jak skończony dupek. Może się powtarzam, ale ja cały czas nie poznałam przyczyny jego nagłej zmiany wobec mnie, a tak bardzo chcę się przekonać co zrobiłam źle, czy miała dość mnie czy chciał odejść i nigdy nie wrócić. Ja już nie wiem co mam robić, ja nie wiem co się dzieje w okół mnie, ja nic już nie wiem. Nie wiem na czym stoję. Kruchy lód się roztapia a ja razem z nim, opadam bezwładnie w dół bez świadomości co zrobię. Wielu rzeczy żałuję, ale tak na prawdę dobrze się stało że Liam wyjechał do tego pieprzonego X-factora, bo już wiem jaki jest. Wiem że wcale nie jest idealnym już chłopcem. Wiele chciałabym odkręcić, wiele chciałabym wybaczyć, wiele chciałabym poświęcić. Ale nie mogę, bo nie umiem cofnąć się w czasie, bo nie mam czego poświęcić, bo porostu nie umiem. 
-Wiesz nie potrafię ci uwierzyć, mimo iż tak bardzo chciałabym.
-Ja chciałem tylko pogadać, ale nie chcesz to nie.- Podniósł się z zimnych schodów, otrzepał się kilka razy i poszedł dalej. Coś w duszy podpowiadało mi żebym go zatrzymała, żebym z nim porozmawiała ale coś podpowiadało mi żebym uciekła, odeszła jak najdalej. Byłam w rozterce. Czas płyną tak szybko, w mojej świadomości wszystko niewyobrażalnie się dłużyło i ciągnęło coraz dalej i dalej. Z chwilą kiedy chłopak się podniósł zrozumiałam coś bardzo ważnego. Że nikt nie jest idealny.
-Czekaj! Stój!!-Krzyknęłam za chłopakiem który coraz dalej się oddalał. Postanowiłam, chociaż go wysłuchać, nie od razu zrozumieć ale pogadać. Blondyn odwrócił się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Dreszcz rozniósł się po moim ciele z prędkością światła.
- Co tym razem?! Wyśmiejesz mój styl chodzenia czy od razu sprzedasz mi lewy sierpowy?- Zapytał z sarkazmem w głosie, przez co po cichu się zaśmiałam. Gestem ręki wskazałam żeby usiadł obok mnie. Uczynił to o co poprosiłam. Przez pewien okres czasu, się do siebie nie odzywaliśmy, do czasu kiedy odważyłam mu wszystko powiedzieć. Jak na spowiedzi. Nie wiem dlaczego, akurat jemu to powiedziałam, o wszystkich problemach z policją, o miłości, o całym moim życiu. Słuchał mnie uważnie, przyglądał mi się uważnie nie spuszczając ze mnie wzroku. Powiedziałam mu o wszystkich moich rozterkach, uczuciach czy przeżyciach. Czułam że mogę mu o tym powiedzieć, że mogę mu zaufać co jest trudne w moim wypadku.
-Ruth, pójdziesz do szpitala? Proszę, kupię ci lizaka.- Oznajmił wesoły chłopak. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Niall, kiedy wreszcie dowiedziałam jak ma na imię i poznałam jego historie życie bez wątpienia poszłabym do tego przeklętego miejsca ale jak zwykle są jakieś komplikacje czy chwile zwątpienia. Zawsze będą. Zawahałam się kilka razy, jednak dobrze wiem że nie mogę wiecznie uciekać od życia czy choćby od głupiego szpitala. Nie mogę całe życie uciekać. Ucieczka to najgorsze wyjście które mogłam zastosować w sowim życiu, ja muszę walczyć, od tego jest życie a nie od srania w gacie. Podniosłam się z oziębłych schodów, po czym chwyciłam się ręki blondyna który mnie prowadził. Byłam mu wdzięczna, za to że pokazał mi co robię źle i jaka jestem. Potrafił mnie wysłuchać, jak przyjaciel a znam go zaledwie kilkanaście minut które tyle zmieniły już w mym umyśle i spowodowały zamęt którego chciałam się pozbyć. Ja muszę wiedzieć na czym stoję, muszę wiedzieć czego chcę ale ja tego po prostu nie wiem. Mam siedemnaście lat, a czuję się jak bezbronna, silna fizycznie, jednak słaba umysłowo dziewczynka. A mimo wszystko dążę jak najszybciej do osiągnięcia pełnoletności, do wolnego życia, ale czy ja jestem na to gotowa. Na inne życie, na to wszystko co mnie czeka nowego, jednak czy ten gówno warty dowód coś zmienia poza możliwością głosowania? Moje życie przypomina jedną wielką niewiadomą, jak w matematyce i ja dobrze o tym wiem, lecz ja nic z tym nie zrobię. Swojego życie nie da się zmienić o tak, nie odwrócisz się od osób na których ci zależy tak nagle, nie zmienisz stylu życia z dnia an dzień, a może to tylko moje zdanie. Ja się boję zmian, strasznie się ich obawiam. Życie to nie jest gra sensacyjna, nie cofniesz już tego co zrobiłeś, nie usuniesz osoby która ci nie pasuje jednym dotknięciem, nie podwyższysz sobie średniej bez niczego, ani nie przeżyjesz jednej chwili nieskończenie wiele razy. Wędrowaliśmy przejrzystym korytarzem, gdzie dookoła otaczały nas ogromne przeszklone okna z widokiem na piękny ogród. Dom ogólnie był piękny, nowoczesny i ogromny, oddalony od Londynu kilka kilometrów dzięki czemu był tu mniejszy ruch i spokój. Z powrotem pojawiliśmy się w kuchni gdzie wszyscy albo tępo wpatrywali się w swój talerz lub śmiali się bez konkretnego powodu. Wszyscy skierowali wzrok na naszą dwójkę, ja lekko spuściłam głowę a Niall zawzięcie o czymś dyskutował z Li. Usiadłam na krześle obok, przyglądając się całej sytuacji i rozmyślając nad swoim życiem. Na swoim ciele poczułam ciepłe dłonie mojej przyjaciółki, która od tyłu mnie objęła. Uśmiechnęłam się lekko, a przed moimi po czym pojawił się obraz kiedy byłam szczęśliwa, kiedy jeszcze bawiłam się w chowanego, kiedy miałam osoby na których mi zależy i zrozumiałam że mogę to odzyskać ale nie chcę lub nie mogę. Znowu w mojej głowie pojawiło się dziesięć tysięcy pytań na które nie znałam odpowiedzi. Dobrze pamiętam jak moja babci mawiała "każda chwila jest dobra, żeby zmienić coś w swoim życiu, ale tylko wtedy jeśli tego chcesz", chyba jeszcze z tej opcji nie skorzystałam. A powinnam. Moją największą wadą jest niezdecydowanie, mam dziesięć możliwych opcji a i tak z żadnej nie skorzystam.
- Dobra dajcie mi pięć minut, skoczę tylko po płaszcz i możemy jechać.- Oznajmiłam po czym wstałam i skierowałam się w kierunku schodów, wolnym krokiem. Nie powiem ta moja noga była małym problemem ale nie było najgorzej. Nim przeszłam może dwieście metrów, ktoś złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- Dziewczyno ty ledwo co chodzisz, jeszcze coś by co się stało a poza tym za nim ty dojdziesz minie godzina, ja pójdę po ten płaszcz.- Chłopak w lokowatych włosach wyminą mnie i pobiegł w stronę piętra gdzie znajdowała się większość pokoi. Miły gest z jego strony, ale sztuczny jak cholera. Po chwili zjawił się z moim czarnym lekko zabrudzonym płaszczykiem. Wszyscy odeszli od stołu i ruszyliśmy do drzwi wyjściowych.
-Jadę tylko do szpitala nie potrzebuję obstawy.- Powiedziałam chamsko kiedy wszyscy znaleźliśmy się przed domem. Na prawdę, po chuja mi osiem osób w szpitalu, wystarczy laptop i słuchawki nic więcej. A poza tym to tylko złamana noga, a może to tylko stłuczenie więc nie będę tam siedzieć więcej niż dwa dni. Przynajmniej z mojej perspektywy tak to miało wyglądać.
- Nie martw się będzie jeszcze dwójka ochroniarzy.- Zaśmiał się jeden z chłopaków. Mina mi zrzedła a cały organizm pracował coraz wolniej i słabiej. Z małą pomocą bruneta wsiadłam do przestronnego vana. Po chwili wszyscy siedzieli już w aucie.Ja jednak zapatrzona w swoje odbicie w oknie zawzięcie próbowałam wyrzucić z mojego umysłu te ciemne scenariusze, gdzie wszędzie panował szum i gwar, ja w ciszy gdzieś w kącie. Miałam nadzieje że to wszystko szybko minie i nie chodzi tu o sam pobyt w szpitalu. Chciałabym już zakończyć tą wieczną bieganinę, ten strach przed najgorszym i ucieczki przed dilerami, czy choćby przed samym sobą. Tak powiedziałam dilerami. Kiedyś, dawno temu sama zaczęłam dilować, z czego był całkiem niezły zarobek, ale przez co sama się uzależniłam od trawy. To nie było dla mnie łatwe, raz spróbowałam kiedy nie miałam już ochoty żyć a potem regularnie zaczęłam jarać narkotyki, a potem papierosy.  Na początku zaczynałam od najsłabszy LSD, potem marihuana, kokaina, czy amfetamina. Zawsze po tym miałam odlot, na początku było to jak życie z różowymi okularami na nosie, wystarczył mi 1 gram na dwa tygodnie, ale potem było coraz gorzej chodziłam wycieńczona, bez czucia, głodna i chciałam wręcz pragnęłam kolejnej kreski. Uzależniłam się. Nikt nie potrafił mi pomóc, nawet Alice. Wtedy od każdego byłam odizolowana, no chyba że od "moich przyjaciół" którzy mi zaproponowali ćpać. Lecz pamiętam że któregoś dnia przypomniałam sobie słowa Nate tuż przed jego śmiercią- pamiętaj bądź silna i nie poddawaj się nawet gdy mnie już zabraknie.. Potem przestałam, coraz mniej co było ogromnie trudne, jednak nadal mam z tym problem i nie liczni o tym wiedzą. Gdyby ktoś mi teraz zaproponował, wzięłabym bez zastanowienia. Każdy w swoim życiu przeżył ten słaby okres czasu, lecz wtedy widzisz kto jest twoim prawdziwym przyjacielem i wiesz na kogo możesz liczyć.
Czasem warto upaść, by zobaczyć kto cię złapie....
Życie jest brutalne i taka prawda o nim jest że jeśli jesteś słaby to spadasz, a jeśli twardy podniesiesz się. Lecz to nie zmienia faktu że jeśli nie masz prawdziwego, szczerego przyjaciela to nawet twardy człowiek spadnie. Ja mam wszystko dzięki nim. Tak na prawdę wszystkie sukcesy, wszystkie dobre rzeczy które mnie spotkały zawdzięczam właśnie im. Przyjaźń, to jest to co jeszcze mnie tu trzyma. Nikt, nigdy nie powinien się zmieniać dla przyjaciół. Musisz iść rytmem ulicy, trzymać z tymi  na których możesz liczyć. Z moich zamyśleń wyrwał mnie, szarpiący za moje ramię, Mike. Całą drogę byłam odizolowana od wszystkich, rozmyślając nad życie....no nieźle. Podniosłam się z fotela samochodowego i wyszłam na świeże powietrze, gdzie większość już czekała. Do szpitala prowadzili mnie Mike i Niall, czułam się jakbym do ślubu szła czy coś. Oczywiście weszliśmy od tylnej strony szpitala, żeby obyło się bez natarczywych fanek i prezenterów telewizyjnych. Usiadłam na krześle które nie należało do najwygodniejszych a Liam poszedł do recepcji, zarejestrować mnie. Bacznie obserwowałam wszystko dookoła by niczego nie przeoczyć. Szpital był bardzo zadbany i widać było że należał do tych z wyższej półki. Mój wzrok przeniósł się na mojego brata kłócącego się z starszą panią. Jak widać Louis też to zauważył i podbiegł mu na pomoc, reszta była zbyt zajęta rozmawianiem na temat w sumie nawet nie wiem czego, a raczej wyglądała to jak kłótnia. Ja jednak postanowiłam się nie mieszać i grzecznie obserwowałam ludzi smutnych to wesołych przechadzającymi się alejkami szpitala. Nawet nie wiem kiedy dosiadł się do mnie Harry, który też był pochłonięty w swoich rozmyśleniach. Widziałam to po jego minie. Moje usta wykrzywiły się w grymas którego nie potrafiłam nazwać. Nie chodziło tu o chłopaka z mopem na głowie, tylko to kogo zobaczyłam niedaleko windy. Ogarnęła mnie panika, bo nie wiedziałam jak i gdzie mogłabym się przed nim schować. Nie miałam zamiaru się z nim spotkać a tym bardziej w takich okolicznościach w dodatku że jest tu mój brat. Musiałam coś wymyślić, żeby jak najszybciej zniknęła z pola widzenia chłopaka. Myśl Ruth, no myśl! - powtarzałam sobie w myślach miliony razy, jednak miałam zupełną pustkę. Jedyne co mi przychodziło do głowy to bardzo głupi pomysł, który zwróciłby uwagę wszystkich tu obecnych, łącznie z nim. Chłopak przed którym tak bardzo chciałam uciec to Jack Vanderbilt, przyjaciel z New York City. To właśnie on jako jeden z dwóch osób wie o moim nałogu. Kiedy mieszkałam w NY, nikt nie wiedział że jestem siostrą samego Liam'a Payn, bo nie chciałam żeby ktoś wiedział. Wystarczyło mi to że mieszkałam w najbogatszej dzielnicy, chodziłam do dobrej szkoły i miałam przyjaciół. Gdyby teraz się dowiedział że go okłamałam, wiem że by się do mnie nie odezwał. Bo byliśmy sobie bardzo bliscy. Zawsze jednak potrafiliśmy sobie dogryźć. Jack nie miał pojęcia że mam brata, mimo że wiedział o mnie tak wiele rzeczy nie odważyłam mu się tego powiedzieć, ja nie chciałam żeby on o tym wiedział. Uciekanie od problemów, to wyścig którego nigdy nie wygrasz, ale teraz nie mam wyjścia. Moje jedyne i ostatnie wyjście.....
Zemdlałam, po prostu jakby nigdy nic zemdlałam. Dookoła zgromadziła się grupka ludzi, a po chwili byłam już na łóżku szpitalnym w biało-niebieskiej sali z widokiem.... na ulicę?! Nie ma co pierwsza klasa- zadrwiłam. Leżałam cała obolała na szpitalny mało wygodnym łóżku. Rozglądnęłam się dookoła, wszystko wydawało się byś takie rozmazane, nie wyraźne jakbym na kacu była. Byłam podpięta kablami do przeróżnych urządzeń a moja noga bezwładnie leżała już z białym, twardym gipsem na materacu. Przed salą dostrzegłam przyjaciół i Liam'a leżących na białych krzesełkach z przymkniętymi oczami jak zauważyłam. Spali. Nic nie pamiętałam, jedynie moment kiedy zemdlałam i Jack'a. Głowa bolała mnie niesamowicie, skroń pulsowała coraz szybciej a całe ciało było strasznie osłabione i ciężkie. Z trudnościami podniosłam się do pozycji siedzącej a głowę oparłam o pierzastą poduszkę. W mojej głowie miałam jedną wielką czarną plamę,z której nie mogłam nic wywnioskować. Za nim się zorientowałam obok łóżka znalazły się dwie pielęgniarki i starszy lekarz. Starszy pan zaczął mi się przyglądać, a pielęgniarki sprawdzać podpięta urządzenia i tym podobne rzeczy.
- Jak się czujesz?- Zapytał troskliwie. Ja jednak byłam zbyt pochłonięta masowaniem skroni by odpowiedzieć. No ale tak an logikę, jak ja się mogę czuć?! Leże w szpitalu na pół przytomna, z bólem głowy i nogą w gipsie. Brawo za spostrzegawczość.
-Jak ja się mogę czuć?! Hmm.. Co się stało?
- Miałaś operacje, podczas której wystąpiła nieprzewidywalna zapaść. Masz zapalenie płuc, przez co będziesz musiała tu spędzić jeszcze kilka dni.- Oznajmił, jakby to była najoczywistsza rzecz na Ziemi. W mojej głowie pojawiło się sto kolejnych pytań na które po prostu nie znałam odpowiedzi. Wiedziałam że jak tu przyjadę to stanie się coś złego czy choćby niespodziewanego. Ze mną zawsze jest coś nie tak, zawsze mam szczęście jak prądem kopną, zawsze potrafię coś zepsuć czy wywalić się na prostej drodze. Dobrze pamiętam, kiedy byłam mała, jechałam na rolkach i jebłam centralnie prosto w drzewo.Miałam złamany nos i całą twarz w czerwone kreski z których wypływała krew. Piękne czasy. Przed oczyma zauważyłam pstrykające palce lekarza i od razu obudziłam się na nowo. Zastanawiał się skąd ta zapaść i zapalenia płuc.  Może chodzi o te wczorajszą noc, chociaż nie mam pewności czy było to wczoraj. Wtedy darłam się jak głupia na balkonie i wypiłam całego zimnego szampana. Co za ironia. Wzięłam głęboki wdech po czym wydech i tak kilka razy, bywa że miałam problemy z oddychaniem ale teraz było jeszcze gorzej. Niesamowicie się krztusiłam, po czym opadłam na łóżko. Czułam się jakbym była co najmniej wycieńczona, byłam taka słaba że nawet słowa wypływały z moich ust z trudnością a co dopiero jakikolwiek ruch.
- Jak to zapaść?!- Zapytałam nagle. Nie wiedziałam dlaczego zadałam zupełnie nie potrzebne mi pytanie, chociaż z drugiej strony byłam ciekawa co wywołało takie zjawisko. Takie niebezpieczne zjawisko. Siedziałam obserwując lekarza, który chyba próbował wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie, które pojęłabym tą tępą łepetyną. Dwie młodsze kobiety cały czas chodziły obok łóżka i co chwilę coś poprawiały, sprawdzały co szczerze mówiąc doprowadzało mnie do szału. Nie lubię kiedy ktoś cały czas kręci się w okół mnie, bez konkretnego powodu.
- Zapaść wystąpiła podczas operacji, gdyż leki które podaliśmy nie powinny być łączone z używkami, a w twoim organizmie na szczęście była mała dawka. To cud że w ogóle cię uratowaliśmy i że się w tak szybkim tempie wybudziłaś.- Oznajmił po chwili.O jakie mu używki chodzi? Alkohol? Fajki?
-Ale ja nie za bardzo wiem o jakie używki chodzi?
-Głownie o narkotyki, które wykryto w twoim organizmie.- Znowu w mojej głowie pojawiły się najgorsze scenariusze, te wspomnienia, to jak byłam gotowa zrobić wszystko za jeden głupi gram kokainy. Zastanawia mnie skąd te narkotyki, przecież ja tak dawno już nie paliłam trawy, chyba z dwa tygodnie temu, pomijając fakt że on chwile zostają w organizmie. Bolesne wspomnienia wracają i to z podwójną siłą.
-Narkotyki?!- Usłyszałam donośny głos Liam'a....
To już po mnie........

_________________________________________
Jezuu, jak ja was przepraszam że to tak długo trwało, ale to wszystko przez tą naukę.
Na dodatek cały ten tydzień byłam chora i cały dzień spalam, bo tak mnie głowa bolała..
Przepraszam was strasznie, ale już jest nowy piąty rozdział :)
Mam nadzieję że wam się spodobał i rozdział i nowy szablon bloga..
Skorzystałam z propozycji koleżanki, co do dodawania gifów, faktycznie to niezły pomysł, ale i tak
nie znalazłam takich jakich bym chciałam xdd Wybredna ja :D
Dziękujemy wam że komentujecie i że czytacie naszego bloga i jest tak dużo wejść..
Nowy rozdział powinien się pojawić trochę szybciej, no jesteście ciekawi co się dalej wydarzy? :P
Będzie się działo, przed Ruth jeszcze długa, kręta, zabawna i dziwna droga ^^
Pozdrawiam was miśki <3 Komentujcie i obserwujcie xdd :**
Najlepszego z okazji dnia kobiet, kochane :)
Alicee

15 komentarzy:

  1. Warto było czekać na nowy rozdział. Jest fenomenalny! Bardzo spodobała mi się scenka z Niallem. Myślę, że przed nimi piękna przyjaźń. Nie mogę się doczekać następnego, tak bardzo wciągnęła mnie ta historia. Wam również najlepszego ;*
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny rozdzial :) jeden z najlepszych, ktorych czytalam, mowie naprawde. Piszesz dlugo i bardzo ciekawie. Bardzo to lubie, czekam na nowosc, mozesz pisac dlugoo ale za to tak jak teraz i bede szczesliwa. Nie umiem zbyt dobrze wyrazac swoich emocji dlatego to co tu napisalam nie jest tak piekne jak to co mam w glowie. Ale uwielbiam czytac twojego bloga i czekam czekam czekam na kolejny rozdzial!


    wpadniesz? http://yoursmmille.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, ale zajebisty rozdział:)
    Normalnie jestem nim zachwycona, nie wiem nawet jak opisać to co czuje :)
    Jestem bardzo ciekawa co przydarzy się jeszcze Ruth. I ta końcówka? Ciekawe co na to Liam:)
    Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest po prostu cudowny <33 Uwielbiam tego bloga, wciągający i gratuluję tylu czytelników ;)
    Czekam na CD i zapraszam na mój drugi blog:
    turnback-time.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy wam wszytskim za te miłe komentarze i za to że w ogóle czytacie te nasze wypociny :D Na pewno odiwedzimy wasze blogi <3
      Pozdarwiamy ;**

      Usuń
  5. Witaj .xx
    I co ja mam napisać? Brak mi słów.
    Rozdział napisany profesjonalnie i na dodatek taki długi.
    Jesteś świetna .xx
    Dlaczego w takim momencie przerwałaś
    Łee..Czekam niecierpliwie i proszę o powiadomienie mnie o nowym rozdziale

    ZAPRASZAM NA NOWY 21 ROZDZIAŁ

    http://love-is-the-most-important.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, po prostu brak słów. Opowiadanie ma w sobie taki morał, że chyba zmienię coś w swoim życiu xd Ta historia jest wspaniała. Na pewno będę tu często zaglądać.
    Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  7. NOMINUJĘ CIĘ DO THE VERSATILE BLOGGER.
    więcej informacji znajdziesz u mnie z zakładce "The Versatile blogger"

    http://love-is-the-most-important.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do "The Versatile Blogger". Szczegóły u mnie w zakładce "The Versatile Blogger" and "Liebster Award"
    http://stole-my-heart-opowiadanieo1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo spodobał mi się, wasz blog. Piszecie z taką lekkością i wiadć że macie świetny pomysł na tego jakże zacnego bloga. Treść opowiadań jest bardzo szczegółowa za co was jeszcze bardziej kocham <3 Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej i że będzie tak samo wciągający i długii jak ten :**
    Pozdrawiam * Edi

    OdpowiedzUsuń
  10. Super!♥
    zapraszam na bloga http://worldoflove145.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj ;*

    CHCIAŁAM CIĘ ZAPROSIĆ NA 23 ROZDZIAŁ .xx
    Liczę na szczerą opinię ♥

    http://love-is-the-most-important.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski, boski, boskii :D
    Lecę czytać następny :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm... Zayn vs. Niall xD Ciekawe, czy coś z tego wyniknie. Rozdział jak zwykle boski - biorę się za następny xD
    M.

    OdpowiedzUsuń