sobota, 9 lutego 2013

Nic nie brałam, on naprawdę do mnie dzwonił!

Chapter Two

Ruth
Droga do Londynu nie należała do najkrótszych tras mojego życia, ale znowu te 130 mil to nie tak dużo. Siedziałam w ciszy i w spokoju oparta o chłodne, trochę nie wygodne okno stojąc w korku w Londynie. Nie miałam pojęcia nawet gdzie będziemy mieszkać, nie miałam już czasu na głębsze przemyślenia w tej sprawie. Podobno chłopaki zarezerwowali nam jakiś hotel, aż boję się pomyśleć co oni tam wykombinowali. Znając gusta Mike, będzie on pięciu gwiazdkowym z basenem i sauną hotelem. Od ponad pół godziny chłopaki śmieją się z niewiadome czego, po mimo iż stoimy w miejscu od godziny. To pewnie ta duża ilość spalin na nich działa i ich głupota. Ja też już przy nich nie byłam w stanie wytrzymać, po czym wybuchłam śmiechem. Ludzie dookoła obserwowali nas z politowaniem w oczach, nawet Alice już to wkurzało po czym wybudziła się ze swojego niedźwiedziego snu i pokazała im nieco niecodzienny znak. Tak jak się teraz zastanawiam, jakim cudem o czwartej rano są możliwe tak ogromne korki, jak w ogóle o tej godzinie mogą być korki. Jednak moja logika nie pozwalała nawet na najmniejsze przemyślenia czy cokolwiek innego co było do wykonania gdyż byłam tak zmęczona że już prawie usypiałam na kierownicy, jednak w porę się budziłam jakby nigdy nic. Ale co to zmienia, przecież i tak jesteśmy cały czas w korku, więc mogę spokojnie spać. Oparłam się wygodnie o siedzenia i przymknęłam oczy. Alice całą drogę już śpi. Szczęściara.
-Idę coś kupić do sklepu, skoro i tak cały czas stoimy.- Ze snu wybudził mnie dosyć donośny głos Mike. Kiwnęłam tylko głową i z powrotem wróciłam do poprzedniej pozycji.
-Może cię zmienię?- Zaproponował lekko zaspany Justin.
- Nie, spoko.- Odpowiedziałam bez uczuciowo
-Weź, przecież widzę że usypiasz na siedząco.
- Dobra weź już się odwal.
-Do cholery jasnej! Ruth nie utrudniaj mi życia tylko się po ludzku zamień.- Zdenerwowany już Jus wysiadł z samochodu i podszedł do mnie.
-Wyłaź
-Bo co?!
-Bo gówno, wyłaź i już
-No powodzenia życzę, dam sobie radę. Ja wcale nie jestem zmęczona!
- Mam zrobić to siłą?- Zapytała jakby sam siebie.
-Wiesz że jestem silniejsza.- Zaśmiałam się chamsko ale żeby go za bardzo nie urazić. Po prostu wiem kiedy przestać. W rzeczywistości tak było, bo byłam od niego silniejsza. Mimo wszystko poddałam się i poszłam na tył samochodu. W sumie to było mi na rękę, po prostu lubię się kłócić. Tak, tak tak jakaś taka dziwna jestem ale to wina moich psychicznych rodziców. Już coś o tym wiecie.
-Tak na marginesie, to ty mi kochanie utrudniasz życie.- Widziałam po jego wyrazie twarzy że się lekko uśmiechną. Już miał coś mówić ale się wycofał. Był taki słodki kiedy nie wiedział jak mi się odgryźć. Nie wtrącałam się więcej, po prostu się wygodnie usadowiłam i zamknęłam oczy. Cieszyłam się że jestem z dala od rodziców, od tego cholernego miasta i tej szkoły. Można by powiedzieć "że to jest" nowy początek, jednak tak nie jest. Nie chciałam sama wyjechać i zaczynać od początku bez moich przyjaciół. Teraz jak jestem z nimi ma. wszystko inne w dupie, Szkołę, rodziców czy to że uciekłam. W sumie tak jak zawszę. Za barem spłukałam się już nie raz do cna, zaprzedałam dużo i przegrałam dużo, ale nie chciałam być sama. Bez nich nie jestem chyba nawet w stanie funkcjonować. Nie jestem po prostu nic warta. Od małego byłam grzeczną, słodką i dobrze się zachowującą dziewczynką. Miałam to czego chciałam, raz rodzice nawet mi kupili kucyka ale kiedy nie było ich w domu razem z Li wprowadziliśmy go do domu. Uwierzcie, źle się to skończyło. Jakoś od drugiej klasy liceum kiedy Liam i Nate mnie opuścili, przestało mnie wszystko dookoła interesować, oceny, nauka nawet imprezy, jednak to właśnie oni mi uświadomili że nie mogę się wiecznie nad sobą użalać i płakać. Mimo że robię to czasami, kiedy naprawdę mam słaby dzień czy wracają wspomnienia. Ale kto tak nie ma.... Wiem że nie jestem sama. Tylko tyle naprawdę wiem.
Chłopaków poznałam dzięki moim rodzicom, nasi starzy są bardzo dobrymi przyjaciółmi. A Alice po prostu w szkole. Każdy z nich należy raczej do bogatych osób, jednak naukę mają w dupie. Alice kibluje już rok, za to Mike jest jeszcze lepszy bo dwa lata z rzędu. Ja z Jus jako jedyni ci najmądrzejsi i nigdy nie powtarzaliśmy klas. Do końca roku szkolnego zostało zaledwie jakieś cztery miesiące. To nie dużo, więc nie ma co dupy spinać. Ja za niedługo też do osiemnastki dobiję. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie, odpalający przez kumpla silnik. Nareszcie koniec męk w tym samochodzie. Kiedy ruszyliśmy, zorientowałam się że coś jest nie tak. Jest tak strasznie cicho. Kogoś mi brakuję, po czym szybko się podniosłam i otworzyłam zaspane paczydła.
-Gdzie Mike?!!
- A nie ma go, z tyłu?- Zapytał cały czas patrząc w skupieniu na drogę.
- A CZY SŁYSZYSZ JAKIŚ ŚMIECH?!
-Nie?!
-Tępa pało, odjechałeś bez niego! Zawracaj!- Krzyknęłam wystarczająco głośno by obudzić Alice
-A może powiesz mi łaskawie w jaki sposób, panno wszystko wiedząca?!
- Boże święty, to jak zdawałeś prawo jazdy nie uczyli cię tego?! Ty w ogóle masz prawo jazdy?!
- Przecież dookoła są samochody, nie mam jak zawrócić. I to chyba oczywiste że mam prawko.
- No w twoim wypadku tak średnio. Dobra jedź, zadzwonię do niego.- Powiedziałam do chłopaka a po chwili wyciągałam białego Black Berry z mojej torebki. Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze. Czwarty, piąty, szósty sygnał i nic. Zadzwoniłam jeszcze kilka razy, nagrałam się chyba dziesiąty raz na pocztę i wysłałam mu ponad dwieście sms. Czekałam, jednak nie odpisywała a ni nie oddzwonił. Po mojej głowie chodziły czarne myśli ale za wszelką cenę próbowałam je wyrzucić z mojej głowy. Dobra, na pewno się znajdę nie jest dzieckiem umie sobie sam poradzić. Wysłałam mu ostatniego sms " Dojedź do hotelu, my już jesteśmy na miejscu.." i zaczęłam wysiadać kiedy samochód staną już na parkingu. Alice wyglądała prze komicznie, włosy stały jej na wszystkie strony, co pięć minut ziewała a na dodatek ledwo co szła. Po nasze bagaże przyszedł portier a sami skierowaliśmy się do ogromnego jak widać było luksusowego hotelu. No Mike nieźle zaszalał, jednak nie możemy tu mieszkać zawsze, będzie trzeba znaleźć jakieś mieszkanie w centrum Londynu. Poszliśmy się zameldować, okazało się jednak że jest jakiś problem z danymi osobistymi i musiałaby przyjechać nasza ukochana zguba by pokazać swój dowód osobisty. Bo to on rezerwował hotel. Wkurzyłam się, nie miałam zamiaru czekać tu na tego debila i wzięłam sprawy w swoje ręce.
-Słuchaj no koleś, nie chcę mi się tutaj siedzieć i czekać aż łaskawie mnie wpuścisz do wynajętego pokoju, więc lepiej zadzwoń do kierownika czy kogoś i zaprowadź nas do pokojów!
-Przykro mi to nie możliwe, jak wasz kolega się zjawi załatwimy to w pięć minut.- Oznajmił spokojnym głosem. Musiałam wykorzystać ostatni pomysł który mi przyszedł do głowy.
- To jest skandal. Jestem siostrą jednego z członków sławnego na całym świecie One Direction. Więc chyba nie chcecie by coś mało przyjaznego o waszym hotelu wylądowało w prasie. Prawda?- Alice i Justin spojrzeli na mnie podejrzliwie zdziwionym wzrokiem a ja się tylko lekko uśmiechnęłam.
- Ta, a ja jestem Jonny Deep. Przykro mi ale nie wierzę pani.- Wyciągnęłam z torebki i pokazałam mu mój paszport.
-Poznaje pan to nazwisko? Może jeszcze jakieś dowody?!- Zapytałam chamsko
-Strasznie panią przepraszam. Proszę kluczę od państwa pokoi. Proszę powiedzieć Panu Hampton żeby się zgłosił do recepcji. Miłego pobytu życzę i jeszcze raz przepraszam za utrudnienia.- Uśmiechną się sztucznie, a my odeszliśmy w poszukiwaniu naszych pokoi. Wsiedliśmy do ogromnej windy. Hotel był bardzo ładny i nowoczesny. W kolorach beżu i bieli. Recepcja wyglądała bardzo estetycznie, niedaleko niej można było dostrzec mały oczywiście sztuczny wodospad a zaraz przy wejściu widniał ogromny hol. Winda po chwili się zatrzymała na wyznaczonym piętrze, jak się okazało na ósmym. Nie wiem co by było gdyby nie było tego jakże magicznego urządzenia. Bagaże były już w naszych pokojach. Chłopaki mieli pokój razem ,a ja z Alice miałam wspólny.
-To jak widzimy się na śniadaniu?- Zadał pytanie kierując w naszą stronę Jus
- Nie zapędzaj się tak bardzo. Ja nie wstanę na śniadanie, przypominam ci że jest piąta rano a ja nie spałam całą noc, w przeciwieństwie do nie których. Więc wybaczcie ale mnie najwcześniej zobaczycie na obiedzie. Dobranoc.- Powiedziałam i weszłam do naszego pokoju. Zdjęłam tylko buty i rzuciłam się na łóżko. Nawet nie oglądnęłam dobrze naszego obecnego miejsca zamieszkania, a już spałam jak zabita.
  Stara, ciemna wąska uliczka. Wszędzie panuję nieprzyjemna ciemność i głucha cisza. Idę w głąb, coraz ciemniej i ciemniej. Słyszę jakieś szmery, wrzaski czy dziwne powiewy chłodnego wiatru. Nie mam pojęcia gdzie jestem, co się dzieję, ale idę dalej. Naglę widzę światło, biegnę w jego stronę. Coraz szybciej i szybciej. Słyszę kroki podążające tuż za mną. Po woli się zatrzymuję, nasłuchuję. Cisza. Biegnę dalej i znowu słyszę ten sam dźwięk. Zatrzymuję się, oglądam dookoła.
-Ktoś tu jest? Halo- Krzyknęłam, czekając na odpowiedź. Odzywa się echo. Nagle ktoś zakrył mi oczy. Zaczęłam wrzeszczeć, piszczeć czy wyrywać się. Bez skutków.
-Pamiętasz mnie jeszcze?- Usłyszałam pytanie, po czym tylko odgłos strzelającego pistoletu.
Ciemność, na zawsze.
Mięta & CzerńObudziłam się z krzykiem wymalowanym na ustach. Byłam cała spocona i przerażona. Oddychałam głęboko i szybko a moje serce waliło z prędkością światła. To tylko sen. Boże chyba raczej koszmar. Nowe zadanie w notatniku "Pamiętaj, nigdy nie oglądaj horrorów przed snem". Trudne do zrobienia, bo je uwielbiam. Wzięłam do ręki mój telefon, a kiedy spojrzałam na godzinę szczena mi opadła. Dobiegała prawie szesnasta. Przeciągnęłam się jeszcze kilka razy i po woli wstałam. Rozejrzałam się dokładnie po całym pokoju. Był bardzo przytulny i stosunkowo duży. Alice już nie było, a nasze walizki były wypakowane. Pewnie to jej robota. Podeszłam do okna by dowiedzieć się jaka jest temperatura. Na zewnątrz panowała słoneczna pogoda, żadnej nawet najmniejszej chmurki. Jednak nie było zbyt ciepło. Witaj Londynie. Mimo wszystko wybrałam zestaw które obecnie mi odpowiadała nie pogodzie. Wzięłam rzeczy i skierowałam się do łazienki. Z początku wydawała się mała ale nie było tak źle. Można powiedzieć że była przestronna. Sciągnełam z siebie dotychczasowe ubranie i weszłam po zimy prysznic. Pobudził mnie jak poranna kawa i orzeźwił. Dokładnie wytarłam każdą najmniejszą część ciała ręcznikiem a następnie ubrałam na siebie skórzaną czarną spódnicę, miętową koszulę z długim rękawem i również w odcieniu mięty buty na wysokim obcasie. Do tego lekki makijaż i zegarek na ręce ( zestaw ). Wyszłam z pokoju, zakluczając go po czym poszłam w stronę windy. Czekałam na nią i czekałam przyciskając po raz setny guzik. Jednak nic. Jedyne moje wyjście to były schody. Nie przemyślając do końce tego co chce zrobić ruszyłam w stronę schodów prowadzących do holu i restauracji. Schodziłam z tych schodów, naprawdę bardzo długo, potykając się o własne nogi prawie bym się zabiła. Z resztą nie ważne, ważne że doszłam. Tak ja przypuszczałam cała trójka palantów siedziała przy stoliku i jadła obecnie obiad. Przysiadłam się do stolika i wezwałam kelnera.
- Witam ,witam śpiąca królewno- Zakpił Mike
- Nie denerwuj mnie. To nie ja się zgubiłam w sklepie.
-Skąd ta pewność że zgubiłem się w sklepie?
-Mhm, pomyślmy. Ty nawet prawej i lewej strony nie potrafisz odróżnić słońce.- W tej chwili podszedł do nas kelner i złożył ode mnie zamówienie, a w między czasie Justin krztusił się sushi a Alice nie mogła opanować śmiechu.
- Tak jeszcze mnie obrażaj. Dobra z resztą nie ważne, lepiej powiedz jakie plany na dzisiaj?
- Heh a jak myślisz. Mam diabelny plan pójścia na imprezę do najlepszego klubu w mieście ale to jutro. Dziś idziemy do mniej znanego klubu w mieście i do kasyna, a przed tym do spa. - Odpowiedziałam dumna z siebie. Pewnie każda kolejna noc będzie tak wyglądać. Tak naprawdę to z tym kasynem to tak tylko palnęłam na odwal się ale skoro wszyscy poparli mój pomysł to w sumie dlaczego nie. Po kilku minutach rozmowy przyniesiono mi mojego zamówionego homara. Chwilę jeszcze pogadaliśmy a potem skierowaliśmy się do póki a następnie spa. Tutaj było cudownie, mogłabym tu zostać na zawszę. Te masaże, te oliwki i gorące kamienie normalnie jak w niebie.
Chciałabym żeby tak było zawsze, nie chodzi mi teraz o sam fakt tego że jestem w luksusowym hotelu, czy że mam gówno na twarzy. Mówię raczej o tej jak to ująć, beztroskie życie. Tak to dobre określenie. W tym stanie, nie dotyczy cię nic, zgubisz portfel, zgubisz się w lesie, bankrutujesz do cna przez alkohol to nic. Jestem bardzo ciekawa jak wyglądała mina rodziców kiedy mnie nie zastali śpiącej w swojej bawełnianej pościeli, mogłam poprosić Dorotę żeby to nagrała. Dziwnym faktem jednak jest to że nie dzwonili do mnie ani razu. Właśnie tak się teraz zaczęłam zastanawiać, gdzie ja dałam mój telefon. Wzięłam prysznic i jako pierwsza wróciłam do pokoju z niekończących się przyjemność. Postawiłam sobie jasno zaplanowany cel, którego nie mogłam zidentyfikować w pokoju. Padłam na podłogę, jednak nie było tam nic po za stertą kurzu i brudu. Następnie powędrowałam do łazienki, gdzie też nic zadowalającego mnie nie znalazłam. Nie miałam pomysłu gdzie on może być. Opadłam zmęczona na łóżko, kiedy nagle coś zaczęło wibrować koło mojej głowy. Wstałam jak oparzona i zrzuciłam wszystko co obecnie znajdowało się na łóżko. Jak się okazało telefon leżał pod pierzastą poduszką. Na przejrzystym wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojej mamy, nie było to nic ważnego więc bez zastanowienia nacisnęłam czerwoną słuchawkę i zaczęłam ścielić od nowa łóżko. Teraz zdałam sobie sprawę jaka to udręka, codziennie rano to coś zaścielać. Z powrotem wzięłam telefon do ręki i zaczęłam pisać sms, zauważyłam jednak że mam kilka nie odebranych połączeń. Boże jakim trzeba być debilem żeby tego na początku nie zauważyć. Żeby tych połączeń było kilka to bym się cieszyła ale 60 nieodebranych od samych rodziców i 20 od jakiegoś nieznanego numeru to już lekka przesada. Ciekawe kto i po co do mnie dzwonił tyle razy, znaczy rodzice to mnie nie dziwią ale ten tajemniczy ktoś, tak. Podejrzane się to wydawało. Po kilku minutach mój telefon zaczął wibrować, spojrzałam na ekran. Znowu ten sam numer.
Odebrałam
-Hallo, Ruth?!- Zapytał dobrze znajomy mi głos. W pośpiechu się rozłączyłam jak jakaś pieprzona idiotka ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy w takiej sytuacji..

Justin
Rozglądałem się po całym holu, jednak nigdzie jej nie było. Dookoła panował gwar i pośpiech. Ja w środku zamieszania, szukający dziewczyny o pięknych oczach i zniewalającym uśmiechu wydawałem się taki zagubiony i bezbronny. Zacząłem jeszcze raz doszukiwać pięknej dziewczyny, jednak bez większych skutków. Pobiegłem do restauracji, gdzie siedzieli już Alice i Mike, uśmiechnąłem się do nich po czym podszedłem do ich stolika.
-Widzieliście Ruth?- Zapytałem próbując złapać oddech, przez to ciągłe bieganie.
-A sprawdzałeś w pokoju?
-Nie. Ok to ja idę zobaczyć.
-Ty to masz łeb. Poczekaj przecież pójdziemy z tobą.- Odpowiedzieli zgodnie. Oni idealnie do siebie pasuję, dopełniają się z minuty na minutę coraz bardziej. Są wspaniałą parą. Wszyscy w trójkę skierowaliśmy się do pokoju dziewczyn. Zapukałem delikatnie kilka razy do drzwi, kiedy jednak usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do pokoju bez zastanowienia. Dziewczyna siedziała w pozycji siedzącej na łóżku a głowę miała schowaną w swoje dłonie.
-Co się stało??
-Liam dzwonił.- Odpowiedziała beznamiętnie. -Może jej się coś przyśniło, czy coś. Od kąt pamiętam jej brat nie odzywał się do niej nawet słowem, nie pisał nawet nie oddzwaniał. Tak, to się nazywa prawdziwy męrzczyzna, czujecie ten sarkazm.
- Ruth, jeśli coś brałaś, to weź nie bądź samolubna i się podziel a nie bredzisz.- Uprzedził moje pytanie Mike
- Kurwa, nic nie brałam, Jasne! On naprawdę do mnie dzwonił. Mama i tata to nie zliczę ile razy, a jakiś obcy numer do mnie wydzwaniał to odebrałam i usłyszałam głos. Jego głos.- Wykrzyczała, jednak cały czas pozostając w tej samej pozycji co przed minutą. Powiedziała to z takim przekonaniem, że byłem w stanie jej uwierzyć. Ja powinienienem jej był wierzyć.
- Dobra spokojnie. Dzwonił, niech dzwoni przecież cię nie znajdzie twoi rodzice....z resztą sama wiesz jak jest. Co wy na to żebyśmy za godzinę poszli do tego kasyna?- Wtem spojrzała na mnie tymi pięknymi jasno niebieskimi, szklanymi oczyma. Nasze wzroki się spotkały, jednak on szybko odwróciła wzrok i wstała. Nie wiedziałam co to miało znaczyć. Bała się?! Nie wiem, raczej się nie dowiem. Nigdy nie będę wiedział co ona do mnie czuję, skoro nigdy nie potrafi spojrzeć mi prosto w oczy. Zawsze znajdzie wymówkę.
- Tak , masz rację. To za godzinę widzimy się przy recepcji.- Uśmiechnęła się szeroko i wygoniła nas z pokoju. Jej uśmiech był zawsze szczery. No w sumie nie zawsze, na przykład do sprzedawcy w sklepie, taksówkarza albo barmana czy recepcjonisty, no z resztą nie ważne. Ona po prostu zawsze jest szczera, może czasami za bardzo ale to w ludziach cenię. Ona potrafi przyznać się do błędu i nie przejmować opinią innych. Podziwiam ją za to. Zawsze jest twarda, przynajmniej stara się być by nikt nie zauważył że płacze czy dopadł ją zły dzień. Udaję niedostępną, ale co chwilę ma innego chłopaka. Co bywa nie raz wkurzające. Zdążyłem zauważyć że Mike jest jakiś taki dziwny od kąt weszliśmy do pokoju, chciałam się zapytać o co chodzi jednak poszedł wziąć prysznic. W czasie kiedy ja czekałem na wolną łazienkę, zdążyłem sprawdzić Twitter i instagram. Przemyślałem kilka bardzo istotnych rzeczy w moim życiu. Nie wiem czy dobrze zrobiłem uciekając, ale co by to zmieniło gdybym tam został. Pamiętam kiedy byliśmy jakoś w ósmej klasie, świetnie się uczyliśmy i byliśmy jacyś tacy inni każdy z nas chciał się dostać na jak najlepszą uczelnie. Opracowywaliśmy nasze oceny mimo że i tak nie dało się ich bardziej podwyższyć. Dobrze wiem że Ruth nadal chcę studiować na Yale'a albo Columbia, Alice na Oxfordzie, Ja na Brown a Mike również tak jak Alice na Oxfordzie. Wiem że oni nie porzucili tych marzeń, ale boją się stanąć twarzą w twarz z czymś innym, z nowymi ludźmi, z nowymi wyzwaniami czy chociażby z faktem że się rozstaniemy. Ja też cały czas o tym marzę, ale ja też się tego boję. Nagle usłyszałem szmer otwierających się drzwi, szybko się podniosłem z miękkiego łóżka, po czym podszedłem do szafy by wyciągnąć garnitur. Nie raz byłem w "prawdziwym kasynie" i nie chodzi tu o małe automaty na żetony tylko bardzo poważną grę, gdzie jeśli zrobisz jeden ruch zły po prostu wypadasz z niczym. Nie miałem dużo czasu, gdyż ten patafian urządził sobie kąpiel z bąbelkami. Wzięłam szybki prysznic i ubrałem dobrze skrojony garnitur i muszkę. Włosy postawiłem na żelu i kilka razy układałem by prezentowały się w miarę dobrze.
- No nieźle się chłopie odstawiłeś- Zaśmiał się Mike
My star- I kto to mówi. Wyglądamy jak jacyś biznesmeni czy męskie dziwki.- Po czym oboje zaczęliśmy się śmiać, zawsze się świetnie rozumieliśmy, byliśmy jak bracia. Dobrze zamknąłem drzwi prowadzące do naszego pokoju i ruszyliśmy w stronę windy. Na dole byliśmy kilka minut potem. Po chwili zauważyłem dziewczyny. Obie wyglądały pięknie. Jednak to Ruth najbardziej przykuła moją uwagę. Wyglądała olśniewająco, gorset idealnie pasował do długiej czarnej spódnicy a duży naszyjnik i wysokie obcasy wszystko ładnie podkreślały i oczywiście torebka Coco Chanel ( zestaw ). Przywitaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Oczywiście samochód już na nas czekał przed hotelem i bez problemowo dojechaliśmy na miejsce. Trochę się denerwowałem bo nie umiem grać, ale to nie ja tu będę głównym graczem tylko Ruth. Ona zna najlepsze sztuczki, uczyła się od ojca. Nie raz już była w kasynie i wygrała, więc całą zawartość portfeli ląduje u niej. Weszliśmy do ogromnego holu, a następnie na sale. Było tu dużo osób, strasznie dużo. Byli to raczej bogaci ludzie a nie licealiści. Chociaż my do biednych nie należymy, jak szaleć to szaleć. Ruth dołączyła do pierwszej lepszej gry karcianej bo dobrze się na tym zna, a my dokładnie ją obserwowaliśmy. Od razu na początek postawiła aż połowę naszej całej stawki. Gra się rozkręciła, coraz więcej lądowało na naszym koncie i nic nie ubywało. Po godzinie gry, kiedy wypiłem już chyba z pięć kieliszków wódki, Ruth niestety źle obstawił i straciliśmy połowę czyli jakiś 1 milion. Było coraz gorzej i gorzej ale Ruth się nie poddawała, mnie już tam krew zalewała a Mike był na skraju załamania.
-Sprawdzam.- Usłyszałem głos dziewczyny, lekko przekrzywiłem głowę w jej stronę i bacznie obserwowałem. Męrzczyzna odkrył kartę a Ruth się lekko uśmiechnęła i przejęła wszystko. Zaczęliśmy krzyczeć, skakać i cieszyć się jak jacyś niedojebani ludzie. Wszyscy skierowali wzrok w naszą stronę, a my grzecznie się wycofaliśmy się do czarnego powozu który przywiózł nas z powrotem do hotelu.
-Idziemy jeszcze do tego klubu?
- Nie za bardzo mi się chcę, wole poszaleć jutro jestem mega zmęczona. Wybaczcie, przecież możecie iść sami.- Oznajmiła Payne
- Tak naprawdę ja też już jestem strasznie zmęczona i chcę trafić jak najszybciej do łóżka.
- Ale w jakim znaczeniu?- Zapytał Mike, po czym razem się zaśmialiśmy
- Zboczeńcy!
-Dobra chodźmy na górę, bo za chwilę posądzicie nas o gwałt- Zaproponowałem i tak też zrobiliśmy. Nie wiem czemu miałem ochotę tańczyć. Uwielbiam tańczyć to moja pasja, podobnie jak Ruth, oboje to kochamy. Dzisiaj wszyscy byliśmy strasznie zmęczeni, nie mam pojęcia czym. Ale tak już bywa. Na pożegnanie pocałowałem Rut  policzek i odszedłem do swojego pokoju.
Nie mogłem spać całą noc, myślałem tylko on niej.
Kiedy w końcu odszedłem objęcia morfeusza i zasnąłem z uśmiechem na ustach.

 
 
_________________________________________________
No to jest i kolejny rozdział naszych wypocin xD
Mam nadzieję że chociaż jednej osobie się spodoba ten rozdział
On mi tak średnio wyszedł, obiecuję poprawię się :D
KOMENTUJCIE MIŚKI <3
OBSERWATORZY :**
 
Julaa


15 komentarzy:

  1. Awww, jaaaki długi! *.*
    Ale powiem Ci, że wyjątkowo przyjemnie mi się go czytało - piszesz tak... Lekko! :)
    Rozdział genialny! ♥
    Oczywiście czekam na kolejny...

    Pozdrawiam ciepło i życzę dalszej weny! ♥
    marrymeharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Średnio? Wyszedł genialny :))
    Uwielbiam Ruth. Mam małą prośbę jakbyś mogła wstawiać linki z ciuchami z innej strony bo mi się nie wczytują. Byłabym bardzo wdzięczna. Ale jeżeli to problem to nie zawracaj sobie głowy. Jeżeli chodzi o taką inną stronkę to jest to allani.pl
    Czekam na następny. Dodaj go jak najszybciej. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki to bardzo miłe :))
      Jasne coś spróbuję z tym zrobić, a jak nie to bd wklejać zdjęcie pod rozdziałem xD Sorry za utrudnienia :P
      Postaramy się go napisać jak najszybciej <3

      Usuń
  3. Bardzo fajnie się czyta, czekam na nexta :P :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!! Jaki cudowny rozdział, właśnie dobrze że taki długi, morzesz pisać jeszczę dłuższe xD Jestem bardzo ciekawa, jak dalej się akcja potoczy. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Next, proszę! <3 ^^S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja się normalnie za chwilę tu poryczę xD Ale tak na serio dziękujemy wam za to że czytacie, komentujecie za to że po prostu jesteście <3

      Usuń
  5. Oo matko, jaki genialny blog, czemu ja go wczesniej nie znalazlam?? Kocham Cie, jak ty zajebiscie piszesz, czuje sie jakby to bylo na prawde, swietna jestes ;)

    Wpadnij do mnie http://yoursmmille.blogspot.com/
    i na moje opowiadanie o Zaynie http://littlethingsclaudia.blogspot.com/

    pozdrawiam, bede wpadac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx :)) Oczywiście obie z Alice wam dziękujemy ale ona obecnie nie ma dostępu do internetu xD
      Dziękujemy, jak my was kochamy <3

      PS: Na pewno wpadniemy :P

      Usuń
  6. Kocham te Twoje wypociny, są naprawdę niezłe! Zazdroszczę Ci talentu... Ale Cii nikt ma tego nie wiedzieć ;)Czekam na kolejny rozdział ;3

    Dzięki Twojemu komentarzowi na moim blogu znalazłam tego bloga, więc też się zareklamuję, a co ;p

    http://imaginy-oneshoty-onedirection-and-we.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Natknęłam się na bloga przypadkiem i - genialny *.*
    Kolejna osoba wpędza mnie w kompleksy...super.
    Czekam na CD,pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świtnie że wam się spotobał blog i ten cały niedojebany rozdział xD Jakie tak kompleksy ten twój blog jest zajebisty <3 :* Thx

      Usuń
  8. świetny blog *o* czekam na nn ;3

    zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny blog.Zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobre się czyta ! Napewno będę tu częściej :)
    zapraszam : wildworld69.blogspot.com/ < 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękujemy wszystkim za miłe słowa i na pewno zaglądniemy do was :D
    Obserwatorzy <3 Plzz
    Nowy rozdział już dziś :D :P

    OdpowiedzUsuń